Fatalna końcówka roku w wykonaniu Górnika. "Rozwaliliśmy się"

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Rafał Janicki
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Rafał Janicki

- Trzeba oczyścić głowy, od stycznia wziąć się do roboty i wrócić do naszego grania - mówi Rafał Janicki. Górnik Zabrze w dwóch ostatnich ligowych meczach nie zdobył ani jednego punktu, a ponadto stracił aż dziewięć bramek.

Tydzień temu radosną twórczość Górnika Zabrze w defensywie wykorzystał Radomiak Radom i wygrał 4:0, a w piątkowy wieczór "poprawiła" Lechia Gdańsk, zwyciężając 5:2.

- Nie wiem, co się stało. Ciężko mi coś mądrego powiedzieć. Tyle ile zrobiliśmy dziś błędów, ile zanotowaliśmy strat... chyba we wszystkich pozostałych meczach było ich mniej. Napędzaliśmy Lechię. Wesoły futbol. Szkoda, że dla Lechii. Kończymy ten rok porażką i w złych nastrojach udajemy się na przerwę, ale z drugiej strony, patrząc na ostatnie mecze w lidze może dobrze, że jest ta przerwa. Oczyścimy głowy i zmienimy podejście, bo nie bronimy tak, jak powinniśmy - mówił Rafał Janicki w strefie mieszanej.

Lider Ekstraklasy został totalnie rozbity w Gdańsku. No właśnie - za Górnikiem, tak czy inaczej - całkiem udana runda. Przed sezonem pewnie nikt by nie przewidział, że zespół Michala Gasparika będzie aż tak wysoko.

- Końcówka rundy nie ułożyła się po naszej myśli, ale patrząc na cały sezon nie mamy co narzekać. Trzeba wyczyścić głowy, od stycznia wziąć się do roboty i wrócić do naszego grania. Wcześniej słynęliśmy z tego, że dobrze bronimy, jesteśmy szczelni, a na koniec się rozwaliliśmy. Tak jak wspomniałem: wesoły futbol. Szkoda, że dla Lechii - mówił Janicki.

Dopytaliśmy też wysokie porażki w Radomiu i Gdańsku można tłumaczyć absencją kontuzjowanych Jarosława Kubickiego i Lukasa Ambrosa, czyli - było, nie było - kluczowych postaci w zespole.

- Nie chciałbym mówić, że to nie ma wpływu. Mieliśmy żelazną jedenastkę i środek pola był mocny. Na pewno ich brak miał wpływ na wyniki, ale też nie zganiałbym na to. Po prostu jako zespół wyglądaliśmy dużo gorzej - powiedział Janicki.

Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści