Sytuacja miała miejsce w 75. minucie. Rafał Wolsztyński zamykał akcję po zgraniu Przemysława Skałeckiego i skierował piłkę do siatki lewą ręką znajdującą się poza obrysem ciała.
Warciarze od razu zaprotestowali, mimo to arbiter Szymon Łężny pozostał niewzruszony i wskazał na środek boiska. Całą sytuację zarejestrowały kamery, a wideo z tego nagrania umieścił na portalu "X" kapitan "Zielonych", Kamil Kumoch.
Drużyna Macieja Tokarczyka rzuciła się w pogoń i ostatecznie tego spotkania nie przegrała, bowiem w 89. minucie skuteczną główką wyrównał Tomasz Wojcinowicz.
Marne to jednak pocieszenie dla poznaniaków, bowiem po remisie w Nowym Sączu, przerwali passę wygranych z rzędu (wcześniej mieli ich na koncie siedem). Wciąż jednak kontynuują serię bez porażki. Po wyprawie do Małopolski obejmuje już ona dwanaście spotkań.
- Jesteśmy bardzo zdenerwowani, bo graliśmy na trudnym terenie z wymagającym przeciwnikiem. Mecz do pewnego momentu układał się po naszej myśli, zespół zostawił na boisku mnóstwo zdrowia i serca. Nasze nerwy wynikają jednak z tego, że bramka dla Sandecji padła po ewidentnym zagraniu ręką - widać to na nagraniach. To nie był błąd, to był "wielbłąd" - skomentował na konferencji prasowej Maciej Tokarczyk.
- Niestety ta sytuacja zaważyła na wyniku i dlatego wracamy z Nowego Sącza tylko z jednym punktem. Nie mam w zwyczaju komentować pracy sędziów, ale dziś ich decyzje realnie wpłynęły na rezultat i odebrały mojej drużynie nagrodę za bardzo solidną pracę - dodał.
Po niedzielnym remisie Warta zajmuje 3. miejsce w tabeli Betclic II ligi, ma 26 pkt. i do liderującej Unii Skierniewice traci 2 "oczka". Sandecja jest na 9. pozycji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandal na murawie! Kibic uderzył piłkarza
kaze ljdzia jak zyc