Dariusz Wdowczyk w rozmowie z Dziennikiem ujawnia, że aresztowanie go w związku z udziałem w aferze korupcyjnej w polskiej piłce, było szokiem dla jego rodziny i przyjaciół. Dlaczego zatem zdecydował się na udział w aferze? - Gdy Korona Kielce grała w III lidze, zgłosił się do mnie człowiek - Andrzej B. i powiedział, że po raz drugi nie awansujemy do II ligi, bo jest na nas zawiązany układ. Że nie mamy szans. Tak jak nie mieliśmy w poprzednim sezonie, gdy awansowała Cracovia. Andrzej B. przedstawił się jako osoba, która tamten awans Cracovii załatwiła. (…) Zaczęło się od spotkania u mnie w domu: ja, mój asystent Andrzej W., Jerzy E. junior i właśnie Andrzej B. Na tym spotkaniu nie zapadły żadne decyzje. Musiałem najpierw porozmawiać ze starszymi zawodnikami Korony, z radą drużyny. Młodzi piłkarze nie brali w tym udziału. I rada drużyny zaakceptowała propozycję Andrzeja B. - wyjaśnił w rozmowie z Dziennikiem Wdowczyk.
Jakie pieniądze były przekazywane sędziom? - Nie wiedziałem. Zbiórki były po tysiąc, dwa, czasem cztery tysiące za mecz - w zależności od klasy rywala dzielone na kilkunastu zawodników i trenerów. Piłkarze nie mieli problemów finansowych. Klub wywiązywał się ze swoich zobowiązań. A kto potrzebował, temu pożyczaliśmy. Oddawał, gdy był w stanie oddać - powiedział dla Dziennika Wdowczyk.
Więcej w Dzienniku Gazecie Prawnej.