Po kontuzji Ewy Pajor nie ma już najmniejszego śladu. Polka jakiś czas temu wróciła do gry, w dwóch wcześniejszych meczach wchodziła na boisko z ławki, natomiast w sobotnim El Clasico wystąpiła już od 1. minuty.
I - co tu dużo mówić - była gwiazdą. Bawiła się. Tylko w pierwszej połowie Pajor zdobyła cztery bramki. Jej problem polegał jednak na tym, że tylko dwie były prawidłowe (jedna została anulowana z powodu spalonego, druga ze względu na zagranie piłki ręką).
Najpierw trafiła z bliska po płaskim podaniu Claudii Piny, a kwadrans później wykorzystała błąd bramkarki. Mogła zdobyć więcej goli, choćby po przerwie miała sytuację sam na sam, gdy nawet nie trafiła w bramkę. Dodajmy, że Pajor zeszła z boiska w 89. minucie przy owacji kibiców.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za sceny! Deszcz dał się we znaki... sędziemu
W doliczonym czasie gry Barca zdobyła jeszcze dwie bramki, w związku z czym jej zwycięstwo jest bardzo okazałe.
FC Barcelona nie ma sobie równych w kobiecej lidze hiszpańskiej. Po spotkaniu z Realem Madryt bilans wynosi 10-0-1. Z 30 punktami jest na pierwszym miejscu w tabeli (bramki 51-2). Real jest na drugiej pozycji ze stratą siedmiu punktów.
Co ciekawe, to było dwudzieste kobiece El Clasico. I drużyna z Barcelony wygrała po raz dziewiętnasty! Oczywiście wynik nie musiał pójść w tę stronę, bo w pierwszej połowie były przynajmniej dwie stuprocentowe szanse dla Realu, a na 10 minut przed końcem rzut karny zmarnowany przez Caroline Weir.
FC Barcelona - Real Madryt 4:0 (2:0)
1:0 Ewa Pajor 15'
2:0 Ewa Pajor 30'
3:0 Sydney Schertenleib 90+1'
4:0 Aitana Bonmati 90+3'