Florentino Perez otworzył zgromadzenie delegatów, podsumowując sytuację klubu. Największe emocje wywołał atak prezydenta Realu Madryt na europejskie i krajowe instytucje piłkarskie. Znany działacz nie brał jeńców.
- Nie jesteśmy przeciwko wszystkim, sprzeciwiamy się temu, co nielegalne lub nieetyczne - mówił o UEFA, cytowany przez marca.com. - To nie jest normalne, by uniemożliwiać klubom organizację własnych rozgrywek. Mamy prawo dochodzić odszkodowań i tworzyć naszą ligę - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
Prezydent Realu uderzył też w La Ligę i jej szefa Javiera Tebasa. - Nie jest normalne, że prezes ligi chce nam narzucać mecz w Miami. I że porównuje to z NFL. To nie to samo, tam wszystko było zgodne z przepisami - stwierdził Perez, krytykując również poziom wynagrodzeń w La Lidze względem Premier League.
Najmocniejsze słowa padły przy wątku sędziowskim i sprawie Negreiry. - Wstydem jest, że FIFA nie wybrała żadnego hiszpańskiego arbitra spośród 35 do pracy na poziomie międzynarodowym. I że Barcelona płaciła wiceszefowi sędziów ponad osiem milionów euro przez 17 lat - wyliczał.
Perez skrytykował też porozumienie z CVC oraz projekt muzeum Legends. Wspomniał o kontuzjach i przeładowanym kalendarzu. Według niego rozgrywanie 80 meczów na przestrzeni kilku miesięcy jest "barbarzyństwem".