Od ubiegłego tygodnia cała piłkarska Polska żyje tematem przejścia Marka Papszuna z Rakowa Częstochowa do Legii Warszawa. 51-latek miał już ustalić swój kontrakt ze stołecznym klubem, ale wciąż nierozwiązana pozostaje kwestia jego umowy z Rakowem.
Papszun początkowo dyplomatycznie wypowiadał się na temat tych informacji. - To jest jasne gdzie dziś jestem trenerem. Jeśli będą jakieś konkretne informacje w przypadku, gdybym miał kiedykolwiek odejść z Rakowa, to pewnie dowiecie się o tym w innych okolicznościach - mówił 21 listopada przed meczem ligowym z Piastem Gliwice (1:3).
Pięć dni później jednak zdetonował bombę. Podczas konferencji prasowej przed meczem Ligi Konferencji z Rapidem Wiedeń przyznał wprost: - Legia chce mnie jako trenera, a ja chcę być trenerem Legii. To tyle jeśli chodzi o komentarz do tej sprawy. Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
Na reakcję właściciela Rakowa nie trzeba było długo czekać. "Chcieć to połowa sukcesu. Niewystarczająca" - odpowiedział na "X" Michał Świerczewski. Więcej TUTAJ.
Zachowanie Papszuna jest szeroko komentowane w środowisku. To sytuacja bez precedensu, by w trakcie rundy jakikolwiek trener składał takie deklaracje. Głos w sprawie zabrał też Zbigniew Boniek Jeden z najlepszych i najbardziej charyzmatycznych polskich piłkarzy zasugerował zawodnikom Rakowa, jak powinni się zachować wobec deklaracji Papszuna.
"Gdyby to się zdarzyło w naszym małym, robotniczym Widzewie, to pewnie byłoby tak: "Panie trenerze, rozumiemy i doceniamy pana zdanie i szczerość, ale dzisiaj gramy sami bez pana. Nie chcemy trenera ani w szatni, ani na ławce. Sorry i dzięki za wszystko. Powodzenia" - napisał Boniek na "X.