Zmiennicy dali impuls. Raków znalazł sposób na GKS Katowice

PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Raków Częstochowa ograł GKS Katowice
PAP / Waldemar Deska / Na zdjęciu: Raków Częstochowa ograł GKS Katowice

Męczył się Raków Częstochowa, ale podkręcił tempo w drugiej połowie i ostatecznie wygrał z GKS-em Katowice 1:0 w ostatnim niedzielnym meczu 18. kolejki PKO Ekstraklasy. Jedynego gola strzelił Jonatan Braut Brunes.

Przez ok. 50 minut Raków Częstochowa był totalnie nijaki. Gra się nie kleiła, sytuacji nie było.

GKS Katowice powinien prowadzić do przerwy przynajmniej 1:0, ale ewidentnie swojego dnia nie miał Adam Zrelak.

W przerwie trener Marek Papszun zdjął z boiska najsłabsze ogniwa, a szansę otrzymali m.in. Lamine Diaby-Fadiga oraz Michael Ameyaw. I - co tu dużo mówić - różnica widoczna była gołym okiem.

Gospodarze rozkręcali się, a w pewnym momencie zdecydowanie przejęli inicjatywę. Zaczęły pojawiać się sytuacje, m.in. w poprzeczkę strzelił Patryk Makuch. W końcu nadeszła jednak 67. minuta. Diaby-Fadiga powalczył o piłkę w polu karnym, zagrał na głowę Jonatana Brauta Brunesa, a ten z kilku metrów pokonał Rafała Strączka.

Goście mogli wyrównać na kwadrans przed końcem, lecz w doskonałej sytuacji pomylił się Eman Markovic i z bliska strzelił w poprzeczkę. Ale to tyle.

Raków wygrał i zrównał się punktami z będącą na drugim miejscu w tabeli Wisłą Płock. To też jedyny przedstawiciel Ligi Konferencji, który odniósł zwycięstwo w 18. kolejce.

ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz

O pierwszej połowie kibice Rakowa będą chcieli jak najszybciej zapomnieć, bo to nie był zespół z meczów z Rapidem Wiedeń i Arką Gdynia, a bardziej ten z rywalizacji z Piastem Gliwice - niemrawy, ospały, grający bez jakiegokolwiek pomysłu.

W tej sytuacji podobać się mógł zespół GKS-u Katowice, choć... też nie prezentował niczego szczególnego, ale przynajmniej dochodził do sytuacji. Dwukrotnie pozostawiony bez opieki w polu karnym był Arkadiusz Jędrych, jednak w obu przypadkach strzelał nad bramką. Dwa razy fatalnie zachował się zaś wspomniany Zrelak - najpierw dał się dogonić rywalowi, gdy biegł w kierunku bramki od połowy boiska, a dosłownie po chwili zachował się fatalnie, gdy katowiczanie mieli akcję trzech na jednego.

Jednak po przerwie obraz gry zmienił się o 180 stopni. Raków przejął inicjatywę i długimi fragmentami nie wypuszczał rywala z własnej połowy.

Dopiero po bramce katowiczanie nieco się ożywili (wspomniane uderzenie w poprzeczkę), natomiast nie byli w stanie odwrócić losów rywalizacji.

Raków Częstochowa - GKS Katowice 1:0 (0:0)
1:0 Jonatan Braut Brunes 67'

Składy:

Raków: Oliwier Zych - Apostolos Konstantopoulos, Bogdan Racovitan, Stratos Svarnas - Tomasz Pieńko (73' Adriano Amorim), Peter Barath, Marko Bulat (57' Oskar Repka), Bogdan Mircetić (46' Lamine Diaby-Fadiga), Patryk Makuch, Jean Carlos Silva (46' Michael Ameyaw) - Jonatan Braut Brunes (80' Imad Rondić).

GKS: Rafał Strączek - Marcin Wasielewski, Alan Czerwiński (65' Grzegorz Rogala), Arkadiusz Jędrych, Lukas Klemenz, Borja Galan - Marcel Wędrychowski (65' Eman Markovic), Jesse Bosch, Sebastian Milewski (83' Adrian Błąd), Bartosz Nowak - Adam Zrelak (73' Ilja Szkurin).

Żółte kartki: Makuch, Konstantopoulos (Raków).

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Komentarze (2)
avatar
benedykt 16
10 h temu
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
I gitara. Jeszcze dwa mecze. Konfederacji i ligowy. 
avatar
kedzior
11 h temu
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
To nie był dobry mecz Rakowa ale wygrana cieszy i fotel lidera bardzo blisko 
Zgłoś nielegalne treści