Nie zapomniałem jak się gra w piłkę - rozmowa z Tomaszem Zahorskim, napastnikiem Górnika Zabrze

Napastnik Górnika, Tomasz Zahorski rozpoczął wraz z zabrzańską drużyną okres przygotowawczy po półrocznej przerwie spowodowanej poważną kontuzją kolana. W rozmowie z naszym portalem zdradził, że czas, jaki stracił przez uraz tylko pobudził jego głód piłki. - Nie po to pracowałem tak ciężko żeby na wiosnę zadowolić się miejscem na ławce rezerwowych. Mam nadzieję, że uda mi się przebić do pierwszego składu i będę mógł drużynie pomóc swoimi bramkami w wywalczeniu awansu - zapewnił rosły napastnik drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Marcin Ziach: Okres przygotowawczy już w pełni. Ty także na treningach już się nie oszczędzasz, trenujesz na pełnych obrotach?

Tomasz Zahorski: Trenuję już na pełnych obciążeniach przez całe zajęcia. Kiedy na zakończenie treningu trener organizuje jakąś małą wewnętrzną gierkę wolę sobie jednak odpuścić. Trenujemy na sztucznej nawierzchni, aura też nie jest sprzyjająca. Wystarczy chwila nieuwagi i może się to źle skończyć. Razem z trenerem Nawałką uznaliśmy, że lepiej będzie jeżeli na razie będę sobie te ćwiczenia odpuszczał, a na dobre na boisko wybiegnę podczas zgrupowania w Turcji.

Przez kontuzję pauzowałeś praktycznie przez całą rundę jesienną. Jak teraz sprawuje się twoje kolano? Wróciło już do pełni sprawności, tak jak to miało miejsce przed urazem?

- Tak, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Bardzo sumiennie przechodziłem rehabilitację, nie oszczędzałem się dzięki czemu mogę teraz ze spokojem brać udział we wszystkich ćwiczeniach treningowych. Nic mnie nie boli, kolano nie daje żadnych niepokojących sygnałów jakoby cokolwiek mogło być z nim nie tak. Wróciłem do pełnej sprawności i teraz skupiam się na jak najlepszym przygotowaniu się do rundy rewanżowej.

Kontuzja zerwania więzadeł krzyżowych jest bardzo przykrym urazem. Nie towarzyszy ci obecnie jakaś blokada psychiczna, nie boisz się, że jeżeli źle postawisz nogę więzadło może znów nie wytrzymać?

- Na pewno do pierwszego meczu sparingowego na zielonej murawie ten strach będzie obecny. Myślę jednak, że kiedy wybiegnę na boisko nie będę myślał o tym co było, ale skupiał się na grze. Jak na razie jakaś psychiczna blokada jest, ale jestem przekonany, że z pierwszym meczem sparingowym ona odpuści i nie będzie mi przeszkadzać w dobrej grze.

W styczniu w Górniku pojawił się nowy szkoleniowiec. Jak możesz ocenić pierwsze tygodnie zajęć pod okiem trenera Adama Nawałki?

- Trenera Nawałkę znałem już z pracy w reprezentacji Polski, dzięki czemu nie jest on dla mnie postacią anonimową. Myślę, że jego zatrudnienie w Górniku to dobry ruch. To typ szkoleniowca, który wszystko ma bardzo dobrze poukładane i wszystko co robi, robi z głową. Jest to typ profesjonalisty. Treningi pod jego okiem są obfite w różnego rodzaju ćwiczenia, dzięki czemu stale przygotowujemy się pod odpowiednim kątem. Jestem przekonany, że pod okiem nowego szkoleniowca należycie przygotujemy się do rundy rewanżowej i pokażemy na wiosnę pełnię swoich możliwości.

Obok zmian w sztabie trenerskim Górnika nie obyło się bez zmian kadrowych. Z Zabrza zimą odeszło aż dziesięciu zawodników. Myślisz, że kolejna mała rewolucja kadrowa może wam pomóc w pokazaniu swojego potencjału w rundzie wiosennej?

- Od dłuższego czasu mówiło się, że Górnik będzie mógł pozyskać nowych zawodników tylko wtedy, jeżeli ktoś z klubu odejdzie. Po rozmowach z działaczami kilku chłopaków odeszło z Zabrza i myślę, że teraz klub będzie szukał ich wartościowych następców. Wydaje mi się, że niektórych zawodników zastąpić będzie bardzo ciężko, tym bardziej, że priorytetem Górnika jest z tego co mi wiadomo zatrudnianie zawodników z kartami zawodniczymi na ręku. Nie można jednak zapominać, że do klubu wróciło kilku młodych zawodników z wypożyczeń. Wracają też ci, którzy w ostatnim czasie byli kontuzjowani. Myślę, że na wiosnę nie będzie to wyglądało najgorzej.

O ile na niemalże wszystkich pozycjach w Górniku rywalizacja o miejsce w składzie nie jest duża o tyle kandydatów do gry w ataku nie brakuje.

- Rzeczywiście rywalizacja o miejsce w ataku jest bardzo duża. Jest w kadrze czterech napastników mających szansę na grę w pierwszym składzie. Nie można zapominać też o tym, że do Górnika wrócił Marcin Wodecki, który może grać równie dobrze na lewym skrzydle jak w ataku. Na pewno o motywację do treningów nie będziemy musieli się troszczyć, bo rywalizacja sama w sobie jest bardzo motywująca. Jeżeli na innych pozycjach będzie wyglądało to podobnie o postawę Górnika w rundzie wiosennej kibice nie będą musieli się martwić.

Ty do drużyny wracasz po kilkumiesięcznej przerwie. Nie czujesz się teraz tak, jakbyś zaczynał krok za innymi pretendentami do gry w linii napadu?

- Nie trenowałem z drużyną, ale przez cały okres przygotowawczy przechodziłem żmudną rehabilitację, aby móc w okresie przygotowawczym zacząć treningi z podobnego do chłopaków pułapu. Bardzo zależało mi na tym żeby odbudować siłę mięśni, popracować nad siłą i kondycją. Nie po to pracowałem tak ciężko żeby na wiosnę zadowolić się miejscem na ławce rezerwowych. Mam nadzieję, że uda mi się przebić do pierwszego składu i będę mógł drużynie pomóc swoimi bramkami w wywalczeniu awansu. Na pewno nie jest tak, że przez pół roku zapomniałem jak gra się w piłkę. Będę na wiosnę chciał to udowodnić dobrą postawą na boisku.

W ostatnim tygodniu reprezentacja Polski brała udział w turnieju o Puchar Króla, rozgrywanym w Tajlandii. Na dźwięk "Mazurka Dąbrowskiego" serce Tomasza Zahorskiego nadal bije szybciej?

- Bez względu na to, czy grałem w tej reprezentacji, czy nie grałem czułem się jej częścią. Serce przy hymnie zawsze biło szybciej i nie inaczej było tym razem. Mam za sobą krótki epizod w reprezentacji, ale wierzę, że jeżeli dojdę do wysokiej dyspozycji i będę dobre prezentował się w barwach Górnika selekcjoner mnie zauważy i otrzymam powołanie. Przykład Marcina Robaka pokazał, że jeżeli w pierwszej lidze gra się dobrze można dostać się do kadry. Ja także nie zamierzam się poddawać. Teraz skupiam się na tym, by na wiosnę jak najlepiej grać w piłkę i strzelać dla Górnika ważne bramki, a jeżeli tak się stanie powołanie na pewno będzie w zasięgu ręki.

Źródło artykułu: