Zaczęło się od porażki z Rumunią odniesionej w kiepskim stylu, potem Biało-Czerwoni odnieśli jednobramkowe zwycięstwo z Kanadą, tą samą Kanadą, która wcześniej "dostała baty" od Macedonii.
Potem trzeba było wybrać ostatecznie sztab szkoleniowy kadry. Wśród kandydatów wymieniano ciekawe nazwiska, asystentem Franciszka Smudy miał zostać Tomasz Wałdoch. Młody, zdolny, uczący się trenerskiego abecadła w słynnej szkole trenerskiej w Kolonii. Na dyrektora kadry media namaściły Marka Koźmińskiego, kolejnego po Wałdochu olimpijczyka z Barcelony. Koźmiński jeszcze kilka lat temu był właścicielem Górnika Zabrze, ma żyłkę biznesmena, więc mógłby się sprawdzić w tej funkcji bardzo dobrze. Według niektórych mediów, bramkarzami miał zająć się Krzysztof Dowhań, najlepszy specjalista od szkolenia golkiperów w naszym kraju, osoba, która wyszkoliła Artura Boruca, Jana Muchę czy Łukasza Fabiańskiego.
A co się okazało? Asystentem Smudy ostatecznie został wybrany Jacek Zieliński, trener, który dwukrotnie prowadził Legię Warszawa, po za tym pracował też w Koronie Kielce czy Lechii Gdańsk, ale nigdzie nie odnosił żadnych sukcesów. Dyrektorem kadry wybrano Jana Furtoka, który piłkarzem był więcej niż niezłym, ale czy ma odpowiednie kompetencje do pełnienia tej funkcji? Jako trener Furtok prowadził GKS Katowice, po za tym w ostatnim czasie prezesował w tym klubie. Chyba nie była to zbyt udana kadencja skoro przez dłuższy czas nie potrafił znaleźć sponsora dla klubu, który wciąż boryka się z problemami finansowymi. Po za tym ciekawe ile do powiedzenia w kwestii wyboru dyrektora kadry miał Antoni Piechniczek? Na trenera bramkarzy Smuda obrał Jacka Kazimierskiego, odpowiadającego za fatalną formę bramkarzy Wisły Kraków, która przez dwa lata przetestowała ponad 20 golkiperów z całego świata, szukając takiego, który powalczyłby z popełniającym mnóstwo błędów Mariuszem Pawełkiem. Może lepiej zrobiłaby zmieniając trenera od bramkarzy? Czy ten sztab to jest to wszystko co najlepsze można było dać naszej kadrze, która przecież za dwa i pół roku będzie walczyć w Euro2012?
Potem przyszło zgrupowanie w Tajlandii, na które Smuda poleciał z żoną. Argumentował to przy okazji, że wcześniej swoją drugą połówkę na mecze reprezentacji zabierał też Paweł Janas, co okazało się totalną bzdurą. Nie robił tego, ani Leo Beenhakker, ani Zbigniew Boniek, ani dziesięć lat temu Janusz Wójcik. Oczywiście Puchar Króla dla naszej reprezentacji okazał się porażką. Biało-Czerwoni gładko przegrali z reprezentacją duńskiej ligi, a także pokonali Tajlandię i Singapur, grając dosyć słabo. Nie można się tutaj zasłaniać przygotowaniami do sezonu czy brakiem zawodników z zagranicy. Wszak podobną sytuację mieli chociażby Duńczycy, a i Singapur wystąpił w niepełnym składzie.
Teraz można zadać pytanie. Czy traktujemy Euro2012 poważnie? Jeśli tak to w spotkaniach sparingowych powinniśmy spotykać się z Brazylią (Estonia w ostatnim czasie grała z nią dwukrotnie), Niemcami, Francją czy Anglią. Jeśli mamy się uczyć, to tylko od najlepszych.