- Obecnie nie jestem w życiowej formie, o takim klubie jak Tottenham nie mam nawet, co marzyć, a Anderlecht? Może to nie ta sama półka, ale żeby tam się dostać, również trzeba prezentować bardzo wysoki poziom - ocenia realnie Kikut. - Tymczasem ja mam za sobą rundę, którą rozegrałem na przyzwoitym pułapie w lidze polskiej. Dlatego też myślę, że muszę mocno popracować nad sobą w okresie przygotowawczym, aby kolejna runda była na tyle udana, żeby pomyśleć o transferze do zagranicznego klubu - dodaje piłkarz.
Ale gdyby wierzyć prasowym doniesieniom, to najbliższe miesiące obecny zawodnik Lecha spędzi już w innym zespole. Nawet jeśli nie dojdzie do transferu do Anglii lub Belgii, niewykluczone, że Kikut i tak wyjedzie na obczyznę. - Informacje są różne, a ja póki co konkretnych ofert nie otrzymałem. Na dzień dzisiejszy zostaję w Lechu i z tym klubem wiążę swoją przyszłość. A jeśli pojawi się jakaś ciekawa propozycja, to na pewno ją rozważę - przyznaje. Co ciekawe, zawodnik oferty nie ma również z Anderlechtu, który od dłuższego czasu się nim interesuje. Kikut po prostu po jednym z meczów ligowych odbył krótką rozmowę z jednym z ludzi belgijskiego klubu. Później jednak sprawa ucichła. - I dlatego nie upatruję większej szansy na ten transfer - twierdzi lechita.
Być może w najbliższym czasie powróci temat jednego z klubów, który również w ostatnim czasie zgłaszał chęć zatrudnienia Polaka. Jak dowiedział się serwis SportoweFakty.pl, piłkarz niedawno otrzymał telefon z jednego z tureckich zespołów. Ale z biegiem czasu do walki o zawodnika Lecha powinny włączyć się kolejne drużyny. Kwota pół miliona euro, bo tyle wynosi klauzula odstępnego w kontrakcie piłkarza, nie powinna odstraszyć potencjalnych pracodawców Kikuta. Gdzie zatem trafi gracz poznańskiego "Kolejorza"?