Piotr Wiśniewski: Czy na zgrupowaniu udało się zrealizować wszystkie plany, zakładane wcześniej wraz ze sztabem szkoleniowym w stu procentach?
Dariusz Pasieka: Rzadko kiedy udaje się wszystko plany zrealizować w stu procentach, ale myślę, że wraz ze sztabem szkoleniowym byliśmy blisko ideału. Przede wszystkim pracowaliśmy nad wytrzymałością i siłą, a do tego doliczyć należy elementy czysto piłkarskie, bo te są dla mnie niezwykle ważne. Rozegraliśmy trzy mecze sparingowe, a za tym plan został wykonany.
Na co zwracał pan szczególną uwagę podczas zgrupowania w Hiszpanii?
- Główny nacisk kładliśmy na te elementy, o których wcześniej wspomniałem. W Polsce dużo czasu poświęciliśmy na przygotowanie fizyczne, później z kolei skupiliśmy się na elementach mieszanych, czyli przygotowanie fizyczne plus elementy piłkarskie. Na to składają się wszystkie sprawy związane z różnymi formami gry plus sparing i technika. Wszystko poszło zgodnie z planem, z czego mogę się tylko i wyłącznie cieszyć.
Jakie zatem elementy przeważać będą podczas kolejnego zgrupowania w tureckim Side? Czy będą się zasadniczo różniły od tych w Hiszpanii?
- Tak. Przede wszystkim zajęcia będą krótsze. Te w Hiszpanii trwały pomiędzy półtorej godziny, a dwie godziny piętnaście. W Turcji będziemy z kolei kładli już nacisk na przygotowanie i siłę szybkościową oraz elementy taktyki i techniki. Oczywiście dochodzą do tego sparingi, a ich wynik zweryfikuje boisko.
Jak ocenia pan testowanych zawodników, mowa tu o Mawaye oraz Tshibambie. Jakie są ich walory, atuty piłkarskie?
- Ich umiejętności w kontekście gry w Arce oceniłem pozytywnie. Ich walorami jest z pewnością młody wiek, szybkość oraz technika. Na chwilę obecną ciężko jednak wyrokować czy będą strzelać bramki, nigdy nic nie wiadomo...Po to ściąga się napastnika, aby strzelał bramki, nie wszystko zależy jednak od niego, bo dużą rolę odgrywa w tym przypadku postawa całego zespołu. Wracając do wspomnianych piłkarzy są wystarczającą szybcy i dobrzy technicznie.
Jak z kolei wygląda ocena sparingpartnerów Arki podczas zgrupowania w Hiszpanii i tego najbliższego w Turcji?
- Moja filozofia opiera się na wybieraniu zawsze jak najsilniejszych przeciwników, gdyż gra z drużynami przeciętnymi nic nam w zasadzie nie daje. Każdy taki sparing to powinno być wyzwanie dla każdego z nas. Te trzy sparingi w Hiszpanii rozegraliśmy z wymagającymi przeciwnikami i pozytywem jest fakt, iż mimo miejsca w jakim się w tej chwili znajdujemy czyli ciężkich treningów to drużyna pokazała się w nich z dobrej strony. Wyniki takich meczów nie są dla mnie najważniejsze, bardziej interesuje mnie jak mój zespół wygląda pod względem fizycznym na tle innego rywala. Zwracam także uwagę w tego typu spotkaniach na wywiązywanie się z założeń taktycznych. Pozytywny wynik sparingów na pewno podbudowuje morale zespołu.
Czy powoli krystalizuje się już podstawowa "11" na rundę rewanżową czy może za wcześnie na wyciąganie tak daleko idących wniosków?
- Jeszcze za wcześnie. Każdy startuje z tego samego pułapu, na obóz jedzie 24 zawodników, każdy będzie miał możliwość zaprezentowania swoich umiejętności. Nie mniej jednak schematy w głowie się pojawiają, ale ja liczę na to że ktoś mi jeszcze sprawi pozytywną niespodziankę.
A jak na tle starszych kolegów z zespołu prezentują się na zajęciach młodzi piłkarze?
- Przede wszystkim jestem zadowolony, że w obozie uczestniczył z nami Jacek Dziubiński, który poświęcił nam swój czas, za co serdecznie mu jeszcze raz dziękuje i na okres zgrupowania swój młody zespół przekazał asystentom. Pod jego okiem młodzi piłkarze trenowali ambitnie. Nie chcę wystawiać indywidualnych laurek, ale chciałbym, żeby ta cała młoda grupa dalej bardzo solidnie nad sobą pracowała i pokazała mi, że jest to materiał w który warto inwestować. W tych chłopakach tkwi duży potencjał i my dalej chcemy na nich stawiać i obserwować.
Czy w przyszłości do składu pierwszego zespołu dołączy kolejny zdolny zawodnik z drużyny Młodej Ekstraklasy, jak choćby Kamil Patelczyk?
- Oprócz niego jest jeszcze kilku innych chłopaków w Młodej Ekstraklasie, których obserwujemy. Dlatego też z tego powodu na zgrupowaniu był z nami Jacek Dziubiński, aby ta współpraca między Młodą Ekstraklasą, a pierwszym zespołem była jeszcze bardziej owocna. Ważne, aby opracować podobne schematy funkcjonujące w obu drużynach. Ci młodzi piłkarze muszą czuć, że na nich stawiamy i w nich wierzymy. Dzięki temu komunikacja między nami będzie jeszcze lepsza. Ja oglądam regularnie występy tych piłkarzy w Młodej Ekstraklasie i gdy tylko ktoś pokaże, że ma spory potencjał to ma dużą szansę przybliżenia się do pierwszego zespołu Arki. Podkreślam jednak, że oni muszą nam to pokazać i udowodnić, że zasługują na szansę.
Piłkarze otrzymali od pana na okres świąteczno-noworoczny rozpiski treningowe. Czy zawodnicy wywiązali się z powierzonych im zadań w pełni?
- Wywiązali się z tego w stopniu bardzo dobrym. W międzyczasie część uczestniczyła w turnieju halowym w Hamburgu, innego piłkarza dopadła choroba oraz dolegliwość, ale uważam, że to, co zostało zaplanowane zawodnicy wykonali w stopniu który mnie zadawala...
Można spodziewać się kolejnych testowanych piłkarzy w Arce?
- Ujmę to w ten sposób, że do końca lutego zostało jeszcze trzy i pół tygodnia i nic wykluczyć nie można, bowiem życie piłkarskie często niesie z sobą wiele niespodzianek. Nagle pod sam koniec okazuje się, że jakiś "rodzynek" się pojawi i zmienia to wówczas w jakiś sposób sytuację. Zostawiamy sobie drogę otwartą, bo zawsze jakaś niespodzianka może się pojawić. Z pewnością ci trzej nowi, jeśli pojawią się w naszym zespole zmienią oblicze szybkościowe zespołu. Na tym nam zależało, bo mieliśmy w tej kwestii problem. Dobrze, jeśli uda nam się to przełożyć w fakty.
Kiedy Marcin Wachowicz powróci do normalnych zajęć?
- Liczyłem na niego już teraz, ale niestety nie jest jeszcze w pełni sprawny. Wciąż przechodzi bowiem rehabilitację, tym samym nie pojedzie z nami na zgrupowanie do Turcji. Jeżeli jednak rehabilitacja ta będzie przebiegać tak jak do tej pory to mam nadzieję, że Marcin dołączy do treningów już po obozie w Turcji. Wiążą się z tym pewne zaległości, które będzie musiał nadrobić.
Na koniec pytanie a propos turniejów halowych. Uczestniczyliście tej zimy w dwóch takich turniejach, w Hamburgu, a także Poznaniu. Czy tego typu imprezy wnoszą coś do przygotowań czy może traktowane są jako miły przerywnik podczas żmudnej pracy treningowej?
- Hamburg potraktowaliśmy jako miły przerywnik urlopowy. Mieliśmy okazję tam pojechać, sprawdzić się. Chłopacy zapłacili na tym turnieju jednak frycowe, bo parę rzeczy nam uciekło, nie tak reagowaliśmy na niektóre sytuacje, jak powinniśmy. No i konsekwencją tego pierwszego turnieju była impreza w Poznaniu, gdzie piłkarze wyciągnęli już odpowiednie wnioski, co przyniosło końcowy triumf. Wygraliśmy, a ja powtarzałem, że właśnie o to chodzi: nauczmy się wygrywać! Mimo ciężkiej pracy też można osiągnąć jakiś sukces. Turnieje te były ważne pod względem mentalnym.