W ostatnią sobotę Znicz rozegrał piąty sparing odkąd 5 stycznia rozpoczął przygotowania do rundy wiosennej. Przez pierwsze dwa sezony w I lidze zespół z Pruszkowa osiągał niespodziewane sukcesy i dwa razy był nawet bliski awansu do Ekstraklasy. Jednak w obecnym sezonie równie niespodziewanie zawodnicy spod Warszawy od samego początku sezonu przegrywali mecz za meczem, co skończyło się zajęciem 16. miejsca w strefie spadkowej pod koniec rundy jesiennej.
- Jesteśmy na etapie budowania zespołu, selekcji zawodników. Znicz w dziesięciu meczach wyjazdowych w rundzie jesiennej zdobył tylko jeden punkt. Musimy pracować nad strefą obronną. Przesuwanie i ogólnie pojęta gra obronna jest bardzo ważnym elementem i musimy nad tym pracować - powiedział portalowi Sportowefakty.pl trener Jacek Grembocki
Nowy stary szkoleniowiec pruszkowian, który dwa lata temu osiągnął największy sukces ze Zniczem w historii klubu, powrócił do podwarszawskiej miejscowości, by ocalić Pruszków od degradacji. W ostatnim sparingu drużyna Grembockiego przegrała 2:0 z Legią Warszawa a trener zawodników z Pruszkowa nie krył rozczarowania grą swojej drużyny. - Nie jestem zadowolony z postawy moich zawodników. Przeciwnik był mocny, ale można było strzelić karnego, co zmieniło by obraz meczu. Piłkarze Legi byli szybsi, silniejsi. Moi niektórzy piłkarze odbijali się od legionistów. Za chwile jednak również będziemy silni, bo jesteśmy dwa tygodnie za Legią, jeżeli chodzi o przygotowania - mówił Grembocki.
Do tej pory trener Znicza sprowadził pięciu zawodników, głównie z zespołów Ekstraklasy, w których nie mieli pewnego miejsca w pierwszej drużynie. Nowy piłkarze to: Kamil Biliński z zespołu Młodego Śląska, Łukasz Cichos z Korony Kielce, Jacek Falkowski z Jagielloni, Jakub Kawa z Lechii Gdańsk oraz Marcin Rackiewicz z Elany Toruń. Niestety dla nowego trenera z zespołu odszedł najlepszy zawodnik rundy jesiennej Znicza, czyli Paweł Kaczmarek, którego Marcin Sasal ściągnął do Korony.
Podczas spotkania z Legią w Warszawie trener Grembocki stanąwszy na zaspie śniegu, skąd miał dobry widok na całe boczne boisko Legii nie miał litości dla swoich piłkarzy, krzycząc tak głośno, że słyszeli go nawet kibice stojący po drugiej stronie boiska. Mimo niezadowolenia z postawy swoich podopiecznych wie on jak dobrze przygotować swoją drużynę.
- Podstawowy cel to oczywiście utrzymać się w lidze. Jesteśmy na dość trudnej pozycji, gdyż mamy tylko 18 punktów, ale poprzez dobrą pracę, odpowiedni dobór ludzi pasujących do tego zespołu, może nam się udać. Muszą oni grać, nawet mało widowiskową piłkę, ale bardzo skuteczną. Musimy być skuteczni w defensywie i ofensywie - zakończył Grembocki.