Musi powstać zespół, który uwierzy w siebie - rozmowa z Jackiem Grembockim, trenerem Znicza Pruszków

Pod wodzą Grembockiego Znicz Pruszków był bliski awansu do ekstraklasy w sezonie 2007/2008. W tym sezonie sukcesem będzie samo utrzymanie się w I lidze. W wywiadzie dla SportoweFakty.pl Jacek Grembocki opowiada o receptach na poprawienie gry zespołu, nowych zawodnikach oraz o swojej karierze trenerskiej.

Dominik Senkowski: Jak pan ocenia dotychczasowe przygotowania do rundy wiosennej i jakie znaczenie mają dla Pana wyniki uzyskiwane przez zespół w sparingach?

Jacek Grembocki: Bardzo dobrze wspominam obóz w Rewalu. Były tam znakomite warunki do przygotowywania się do rundy. Graliśmy do tej pory 5 meczów, przegraliśmy jeden. Ja wychodzę z założenia, że wynik jest bardzo ważny. Piłkarze potrzebują zwycięstw by mieć mentalność zwycięzcy. Dlatego dobre wyniki w sparingach mają znaczenie. Z drugiej strony ja grałem dotychczas mecze kontrolne na 2 składy, korzystając z co najmniej 22 zawodników w meczu. Dlatego nie raz bywało tak, iż gdy wpuszczałem młodych piłkarzy w drugiej połowie to poziom gry obniżał się. Tak było chociażby w meczach ze Świtem oraz Pelikanem. Do pewnego momentu liczy się wynik, gdy grają piłkarze, którzy w rundzie wiosennej mają decydować o obliczu drużyny. Jednak gdy już daje szansę młodym chłopakom to inaczej to wszystko postrzegam. Oni muszą się uczyć co nieraz rzutuje na wynik meczu.

Jaki pan cel stawia sobie na wiosnę? Głównym zadaniem jest utrzymanie się w I lidze czy coś więcej prócz pozostania na zapleczu ekstraklasy?

- Cel minimum to oczywiście utrzymanie. Nie ukrywam, że jest to cel całego miasta Pruszkowa, cel klubu, oraz mój i piłkarzy. Trzeba zbudować podstawy do jakiegoś sukcesu, tak jak to było 2 lata temu. Musi powstać zespół, który uwierzy w siebie i ciężką pracą pokaże na boisku, iż potrafi wywalczyć punkty. Potrzebujemy zwycięstw, punktów. Nie może być tak, iż na 10 meczów ligowych na wyjazdach Znicz zremisował jedynie raz. Ciężko byłoby utrzymać taki zespół. Mamy ciężkie mecze przed sobą, jak choćby wyjazdy do Kluczborka, Lublina czy do Zabrza. Musimy zrobić wszystko by wygrywać te spotkania, a jeśli nie można odnieść zwycięstwa, to przynajmniej zremisować, gdyż potrzebujemy punktów do utrzymania się.

Patrząc na postawę zespołu w rundzie jesiennej utrzymanie się nie będzie łatwą sprawą. Bardzo mało punktów zdobył pruszkowski zespół w pierwszej części sezonu.

- Myślę, że Znicz na wiosnę powinien zagrać dużo lepiej dzięki nowym transferowym oraz innym niż dotychczas treningom. Zespół powinien zdobywać więcej punktów. Ale to tylko teoria. Boisko pokaże czy zasługujemy na to by grać w I lidze. Ja myślę, że tak będzie ale to oczywiście sport. Na pewno wszystko zrobię, podobnie jak moi zawodnicy oraz zarząd klubu, by ten zespół utrzymał się na tym poziomie rozgrywek. Temu miastu należy się I liga.

Można w ogóle porównywać Znicz, który teraz pan zastał z tamtą drużyną, która pod pana wodzą była blisko awansu do ekstraklasy?

- Tak, można porównywać. Ja tu przychodząc muszę ponownie jakby budować zespół od nowa. Wtedy miałem znakomity materiał w ataku, w postaci choćby Lewandowskiego. Od początku wiedziałem, że może to być dobry piłkarz. Był gotowy do ciężkiej pracy choć oczywiście ciężko było przewidzieć, że tak szybko wystrzeli. Tutaj mam również dużo młodych chłopaków, dobrą grupę. Wtedy jednak nikt od nas nic nie oczekiwał. My wiedzieliśmy, że chcemy wygrywać. Ja zachęcałem zawodników by grać, tak by się wypromować do ekstraklasy. Dzisiaj Znicz jest już bardziej firmą niż wtedy i trudniej innych zaskoczyć. Wtedy zaskoczyliśmy wszystkich dobrą organizacją gry, bardzo dobrym przygotowaniem fizycznym, wybieganiem. Mieliśmy również indywidualności jak Lewandowski, Zawistowski, Lewczuk czy Kaczmarek a przy pomocy starszych piłkarzy jak Kowalski czy Januszewski. Ten poziom był naprawdę wysoki, nie wiele zabrakło nam do awansu.

Ostatnio pracował pan w Polonii Warszawa w ekstraklasie. Nie wahał się Pan wrócić do I ligi? Niektórzy mogli by to nazwać swoistą "degradacją"?

- Powiem panu, iż jestem wybitnie szczęśliwym człowiekiem. Jestem w gronie trenerów na szczeblu centralnym. Byłem niedawno w Polonii i wykonałem moim zdaniem zadanie jak należy. Wykonywałem plany i zadania jakie przede mną postawiono. Aktualnie jestem bardzo szczęśliwy iż jestem w Zniczu. Z pewnością chciałbym jeszcze pracować w ekstraklasie, wrócić, gdyż uważam iż tam jest moje miejsce. Ja muszę jednak pracować, nie mogę sobie pozwolić na przerwę roczną jako trener. Ja jestem szczęśliwy, że mam pracę. Różni się ona tylko tym iż teraz prowadzę Znicz, wcześniej Polonię. Robię wszystko najlepiej jak potrafię, tak jak robiłem to w Polonii. Może mi Pan wierzyć, że jestem bardzo szczęśliwy.

Musi pan lubić wyzwania. Przyjął pan ofertę Znicza, któremu nie łatwo będzie się utrzymać w I lidze.

- Dokładnie. Mogłem być wcześniej w dwóch bardzo dobrych klubach trenerem. Postanowiłem zostać w Polonii, a teraz prowadzę Znicz. Mogłem być teraz gdzie indziej, ale nie poszedłem, gdyż chciałem w Warszawie coś zrobić, choć wiedziałem iż w Polonii trenerzy nie utrzymują się długo. Bardzo cieszę się, że doceniono moją pracę w Zniczu oraz to, że szanują mnie kibice. Cieszę się, że otrzymałem od Znicza propozycję pracy.

Zmorą pruszkowskiego zespołu w rundzie jesiennej były kontuzje. Jaką ma pan receptę by uniknąć podobnej sytuacji?

- Zawsze jak byłem trenerem na różnych szczeblach były kontuzje, bo one są nie do uniknięcia. Ale jedna, dwie to przypadki. Ja zaś nigdy nie miałem w drużynie kontuzji seryjnych. Ani w Polonii, ani za pierwszym razem w Zniczu. W tej chwili na 28 piłkarzy, którzy z nami trenują tylko jeden miał niewielki uraz. Nie są tak wcale łatwe treningi, wręcz przeciwnie. Mam jednak to szczęście, że tam gdzie jestem nie ma kontuzji. Ja bardzo łatwo potrafię sobie odpowiedzieć dlaczego tak jest, ale to zachowam dla siebie. Niech to będzie moja tajemnica.

Sporym problemem była również słaba postawa drużyny na wyjazdach jesienią. Co zrobić by na wiosnę Znicz zdobywał również punkty na obcych boiskach?

- Przede wszystkim potrzebne jest zaangażowanie na boisku. Walka i wybieganie ma duże znaczenie. Musimy szybko przechodzić z defensywny do ofensywy i odwrotnie, i dobrze przesuwać się w liniach obronnych. W moich zespołach pierwszym obrońcą jest już napastnik, który musi uniemożliwiać przeciwnej drużynie łatwe rozgrywanie piłki. Wszyscy muszą walczyć i bronić. Proporcje również muszą być odpowiednie w zależności od przeciwnika. Ze słabszym rywalem możemy się trochę odkryć zaś z lepszym musimy mocno się bronić i ustawić na kontrataki. Musimy zacząć zdobywać punkty na wyjazdach by wzmocnić chłopaków psychicznie.

Ciężko było ostatnio o dobrą atmosferę na trybunach w Pruszkowie. Pana przyjście powinno poprawić sytuacje?

- Myślę, że tak. Jeśli będziemy dobrze grali to prawdziwi kibice przyjdzie, bo kochają piłkę nożną. Mają oni zaufanie do mnie. Jak byłem tu trenerem, stadion był zawsze pełny. Gdy odszedłem przez wiele spotkań skandowano moje nazwisko i pojawiały się transparenty poparcia dla mojej osoby. Myślę, że poprzez dobrą grę w sparingach i w lidze ten stadion zapełni się.

Odejście Kaczmarka to duża strata dla Znicza? Jak chciałby pan go zastąpić?

- Oczywiście to duża strata. Wzięliśmy w tej chwili Marcina Wojciechowskiego z Warty Poznań na jego miejsce. Kaczmarek był postacią wiodącą bez dwóch zdań. Ale kończył mu się kontrakt i nie mieliśmy na to wpływu. Nie będzie łatwo go zastąpić ale Wojciechowski to również dobry, ograny zawodnik, który wiele lat grał w Warcie. Zobaczymy. Szkoda tych piłkarzy co odchodzą, ale wiem z praktyki iż nie ma piłkarza, którego by się nie dało zastąpić. Potrzeba czasu, a my go nie posiadamy, dlatego postawiliśmy na Wojciechowskiego.

Czyli w najbliższym czasie dowiemy się, którzy z testowanych zawodników zostaną w Zniczu, a którym klub podziękuje?

- Tak. Ale ja na razie tego tematu nie ruszam, bo jesteśmy jeszcze w trakcie selekcji.

Jakiś czas temu pojawiły się również plotki w prasie o możliwym przejściu do Znicza Jacka Kosmalskiego. Jak mógłby pan się ustosunkować do tych informacji?

- Prowadziliśmy z nim rozmowy, ale do uzgodnień nie doszło. To bardzo dobry piłkarz, byłby wzmocnieniem, ale w tej chwili jego tematu już nie ma. W tym sezonie u nas nie będzie grał.

Może pan powiedzieć czy Znicz jest zainteresowany jakimś innym zawodnikiem z Konwiktorskiej?

- Powiem szczerze, że tak, ale aktualnie mamy czas negocjacji, dlatego nie mogę nic więcej powiedzieć. Ale mogę przyznać iż Znicz stara się o jednego piłkarza z Polonii.

Na koniec mam prośbę, czy mógłby pan pokrótce scharakteryzować swoich nowych zawodników - Kamila Bilińskiego, Łukasza Cichosza i Jakuba Kawę?

- Kawa to młody chłopak, prawy pomocnik. Cichos bardzo mocny fizycznie, potrafiący się utrzymać przy piłce, twardy, szybki i dobrze gra głową. Biliński to dobry technicznie zawodnik, bardzo groźny w polu karnym. Miejmy nadzieję, iż oni znacznie wzmocnią siłę ofensywną zespołu.

Komentarze (0)