Sprawy związane z zatrudnieniem Bogusława Baniaka w Motorze mocno pochłonęły zarząd. Wzmożony wysiłek przyniósł jednak pozytywny efekt. - Ostatnie dni były dla nas wyczerpujące, pracowaliśmy po kilkanaście godzin na dobę. Zatrudnienie trenera Baniaka to był jeden z dwóch moich celów. Rozmowy były bardzo trudne i tym bardziej się cieszę, że one zakończyły się sukcesem. Szczegółów drugiego teraz nie zdradzę - to ściągnięcie do Lublina bardzo znanego biznesmena, który przez wiele lat - z dużymi sukcesami - był związany z piłką nożną w Polsce. Cały czas trwają poszukiwania sponsora. W bieżącym tygodniu będą prowadzone rozmowy, dajemy sobie około tygodnia - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznaje Grzegorz Szkutnik.
Motor dotychczas nie wyjechał na żadne zgrupowanie. Poprzedni trener - Mirosław Kosowski zaplanował obóz w Zamościu, ale ze względu na zmianę na stanowisku szkoleniowca nie doszedł on do skutku. Niewykluczone, że brak funduszy zmusi lubelską drużynę do pozostania na miejscu. - Pojawiła się propozycja dosyć interesująca i bardzo atrakcyjna cenowo, ale mamy wiele takich potrzeb, które w lutym musimy zrealizować, bo one ciągną się z przeszłości. Stąd musimy pozyskać naprawdę ekstra sponsora - wyjaśnia prezes klubu.
Ostatni miesiąc przed rozpoczęciem rundy wiosennej to trudny czas dla Motoru. W krótkim okresie lublinianie muszą zorganizować znaczne środki finansowe. - Luty jest o tyle trudny, że zamyka się okienko transferowe. Potwierdzenie nowych zawodników to kwoty rzędu 3,5-5 tysięcy złotych, w zależności czy piłkarz jest wypożyczony, jak Fundakowski czy też będzie wolny. Przy czterech zawodnikach mamy już kilkanaście tysięcy, a razem daje to sumę, która przeraża - zauważa Szkutnik.