Falstart Arki na inaugurację sztucznej murawy- relacja z meczu Arka Gdynia - Ruch Chorzów

Ten mecz przejdzie do historii polskiego futbolu. Ruch Chorzów odniósł bowiem historyczne zwycięstwo na inaugurację sztucznej murawy w Gdyni. I został tym samym pierwszym klubem w Polsce, który wygrał na nienaturalnej nawierzchni.

Mimo, iż mecz odbył się bez udziału publiczności to fani Arki postanowili wesprzeć swój zespół dopingując z pobliskiego parkingu gdyńskiej hali, sąsiadującej ze stadionem rugby. Puste trybuny to efekt kary, jaka nałożona została na gdynian za "ekscesy" z rundy jesiennej. - Mi osobiście brakowało na tym meczu kibiców i będę powtarzał, że kluby powinno się karać w inny sposób. Gra bez nich nie jest przyjemna i atrakcyjna zarówno dla piłkarzy, jak i wszystkich, którzy są wokół drużyny - stwierdził trener Ruch Waldemar Fornalik.

Lepiej spotkanie rozpoczęli gospodarze, którzy już w 3. minucie mogli wyjść na prowadzenie za sprawą dwójkowej akcji Bożok - Trytko. Ten pierwszy dośrodkowywał, a drugi uderzył głową, jednak na posterunku był bramkarz Ruchu. Kolejna próba to niecelny strzał Ławy.

I gdy wydawało się, że Arka zdobędzie wkrótce bramkę zabójczo skontrowali Niebiescy. Lewą stroną uciekł Niedzielan, który dośrodkował w pole karne. Tam z woleja uderzał Zając, piłkę wypuścił z rąk Bledzewski, a przy dobitce najsprytniejszy okazał się Sobiech. Napastnik Ruchu stał się tym samym pierwszym zdobywcą bramki na sztucznej murawie w Polsce.

Po chwili mogło być 1:1, ale świetnej okazji nie wykorzystał Trytko. Jeszcze lepszą okazję gdynianie mieli w 19. minucie. Najpierw w słupek uderzył Lubenov, a następnie po uderzeniu piłki głową na posterunku był Pilarz.

Aktywny w szeregach gości Artur Sobiech mógł w 33. minucie zdobyć drugą bramkę dla swojego zespołu. Jego strzał jednak o milimetry minął bramkę strzeżoną przez Andrzeja Bledzewskiego. Ten sam zawodnik bliski powodzenia był również chwilę przed końcem pierwszej połowy. Z lewej strony ładnie dogrywał Janoszka, ale napastnik Ruchu ofiarnym wślizgiem nie zdołał umieścić piłki w siatce. W doliczonym czasie gry dwie doskonałe okazje miał nowy nabytek Arki, Joel Tshibamba, ale tego dnia miał wyraźnie rozregulowany celownik.

- Na pewno w pierwszej połowie nie wyglądało to tak różowo jak wskazuje wynik, gdyż Arka miał swoje okazje na strzelenie bramki, ale to my byliśmy skuteczniejsi - stwierdził na pomeczowej konferencji opiekun gości. - Rzadko kiedy się zdarza, że będę zgadzał się z wypowiedzią trenera drużyny przeciwnej. I tak jak Waldek powiedział o zwycięstwie gości zadecydowała pierwsza połowa i nasze niewykorzystane okazje - skomentował trener Dariusz Pasieka.

Chwilę po rozpoczęciu drugiej odsłony meczu Ruch prowadził już 2:0. Znów błąd popełnił Bledzewski, który odbił przed siebie piłkę po uderzeniu Barana, a tam znalazł się Marcin Zając, spokojnie lokując futbolówkę w bramce.

- Dwie stracony bramki to efekt błędów w kryciu. Po odbitej piłki przez Bledzewskiego dopadł zawodnik Ruchu, a to nie powinno mieć miejsca - mówił szkoleniowiec Arki.

Taki cios wyraźnie podciął skrzydła Arce. Co prawda gdynianie atakowali, ale w ich grze nie było widać jakiejkolwiek koncepcji. Widząc taki obrót sprawy próbował reagować trener Pasieka, wprowadzając na boisko Stojko Sakalieva, a także Tadasa Labukasa. Zmiany te nie przyniosły spodziewanej poprawy. W międzyczasie swoja kolejną szansę miał Tshibamba, ale po raz kolejny na posterunku był Krzysztof Pilarz.

Golkiper Ruchu bronił bardzo pewnie, popisując się przy tym kilkoma udanymi interwencjami. Z pewnością był jednym z silniejszych punktów zespołu. A gdy ma się wsparcie w bramkarzu to można myśleć o kolejnych atakach. Tak też uczynili goście, którzy w doliczonym czasie gry dobili gdynian. Wprowadzony na boisko w 79. minucie Piech w doliczonym czasie gry uciekał obrońcom Arki i w sytuacji sam na sam z Andrzejem Bledzewskim sprytnym uderzeniem ustalił wynik meczu na 3:0 dla Ruchu.

Goście tym samym udowodnili, że na sztucznej murawie również można grać.

- Musimy być zadowolenie z tego wyniku, bo wygrać 3:0 na wyjeździe to świetna sprawa - ocenił pojedynek trener Fornalik.

Arka Gdynia – Ruch Chorzów 0:3 (0:1)

0:1 - Sobiech 12'

0:2 - Zając 51'

0:3 - Piech 90+4'

Składy:

Arka Gdynia: Bledzewski - Szmatiuk, Kowalski, Siebert, Bednarek - Bożok, Ława, Budziński, Lubenov (79' Labukas) - Tshibamba, Trytko (68' Sakalijew).

Ruch Chorzów: Pilarz - Grzyb, Sadlok, Grodzicki, Nykiel - Zając, Baran, Pulkowski (79' Piech), Janoszka - Sobiech (75' Scherfchen), Niedzielan (90+2' Stefański).

Żółte kartki: Bożok (Arka), Grodzicki, Janoszka (Ruch).

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Mecz bez udziału publiczności.

Ocena meczu: 4.0. Ciężko tak naprawdę ocenić mecz, w którym obecni na trybunach czują się jak na sparingu. Mimo to mecz zwłaszcza w pierwszej połowie mógł się podobać, Arka miała kilka sytuacji, ale to Ruch wykazał się lepsza skutecznością.

Źródło artykułu: