Znakomity start Kolejorza - relacja z meczu Polonia Warszawa - Lech Poznań

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Lech Poznań przyjechał do Warszawy na mecz z miejscową Polonią z respektem dla rywala, który w trakcie zimowego okienka transferowego dokonał kilku ciekawych zakupów, co znacznie zwiększyło wartość zespołu. Mimo to podopieczni Jacka Zielińskiego pokazali klasę i wygrali z Czarnymi Koszulami aż 3:0.

W tym artykule dowiesz się o:

Nieznacznym faworytem tego meczu byli goście, ale mając na uwadze solidne wzmocnienia Polonii niczego nie można było być pewnym i żaden rezultat nie byłby sensacyjny. Lech, po porażce Wisły Kraków, nie mógł sobie pozwolić na wpadkę, aby zmniejszyć stratę do pięciu punktów.

Przed meczem piłkarze obu drużyn obawiali się jak fatalny stan murawy wpłynie na ich poczynania. Nierówna nawierzchnia płatała figle zawodnikom i utrudniała rozgrywanie piłki, co wpłynęło na jakość widowiska. W pierwszej połowie działo się niewiele. Strzałów było jak na lekarstwo, a gdy już udało się je oddać to zazwyczaj piłka mijała cel. Wyjątkiem była sytuacja z 25. minuty, gdy poznaniacy objęli prowadzenie. Z rzutu wolnego z 30 metrów potężnie huknął Sławomir Peszko, Sebastian Przyrowski popełnił błąd i odbił piłkę przed siebie, gdzie ze spokojem przyjął i ulokował ją w siatce Robert Lewandowski.

Zdecydowanie więcej emocji było w drugiej połowie meczu. Najpierw prowadzenie podwyższyć mógł Semir Stilić, który sprytnie chciał zaskoczyć Przyrowskiego uderzeniem z rzutu wolnego z bocznego sektora boiska. W ekipie Polonii szczęścia szukali Marcelo Sarvas oraz Janusz Gancarczyk. To jednak Lech podwyższył prowadzenie. W 72. minucie podopieczni Jacka Zielińskiego wyprowadzili znakomity atak z własnej połowy, wymienili kilka podań, Stilić znakomicie obsłużył Lewandowskiego, który wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem gospodarzy.

Trzy minuty później serca poznaniaków zadrżały, bowiem sędzia Hubert Siejewicz chciał podyktować rzut karny dla Polonii po rzekomym faulu Seweryna Gancarczyka na Januszu Gancarczyku. Ostatecznie po konsultacji z arbitrem liniowym słusznie zmienił decyzję i pokazał temu drugiemu żółtą kartkę za symulowanie. W szeregach warszawiaków bardzo aktywny był Adrian Mierzejewski, który kilkakrotnie próbował pokonać Jasmina Buricia strzałami z dystansu. Doskonałą okazję miał również Cesar Cortes, ale nie zdołał wykorzystać sytuacji sam na sam z golkpierem Kolejorza.

W końcówce, po kolejnej dobrej akcji, nokautujący cios zadali goście. Lewandowski zagrał w pole karne do Stilicia, ten odegrał do wprowadzonego chwilę prędzej Tomasza Mikołajczaka, który nie miał problemów z pokonaniem Przyrowskiego.

Poznaniacy wygrali w pełni zasłużenie, choć gospodarze nie zostawili po sobie złego wrażenia. Brakowało im jednak siły rażenia pod polem karnym Lecha, co pozwoliło gościom zachować czyste konto z tyłu.

Polonia Warszawa - Lech Poznań 0:3 (0:1)

0:1 - Lewandowski 25'

0:2 - Lewandowski 72'

0:3 - Mikołajczak 86'

Składy:

Polonia Warszawa: Przyrowski - Sokołowski, Dziewicki, Jodłowiec, Brzyski, Mierzejewski, Andreu, Sarvas (58' Janusz Gancarczyk), Trałka, Piątek (46' Cortes), Ivanovski (74' Gołębiewski).

Lech Poznań: Burić - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Djurdjević, Bandrowski (73' Seweryn Gancarczyk), Injac, Peszko (85' Mikołajczak), Stilić (88' Zapotoka), Kriwiec, Lewandowski.

Żółte kartki: Andreu, J. Gancarczyk (Polonia), Peszko, S. Gancarczyk (Lech).

Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).

Widzów: 4500.

Ocena meczu: 4,0. Pierwsza połowa była bardzo słabym widowiskiem, ale po przerwie działo się już więcej. Lech pokazał kilka efektownych akcji, z czego dwie zakończyły się bramkami, a i pierwszy gol należał do ciekawych. Grę piłkarzom utrudniała fatalna murawa.

Źródło artykułu: