Po bardzo napiętym 2010 roku, w tym na reprezentacji nie ciąży żadna presja, bowiem gra tylko w meczach towarzyskich. - Dla nas to lepiej. Ciśnienie było za kadencji Leo Beenhakkera, bo my piłkarze staliśmy na linii ognia między trenerem, a PZPN. Odłamki często w nas uderzały, a gdy do tego doszły jeszcze kiepskie wyniki to atmosfera była naprawdę ciężka. Teraz przyda się spokój - powiedział piłkarz Borussi Dortmund.
- Atmosfera do roboty jest bardzo dobra, choć na kadencję trenera Beenhakkera też nie mam prawa narzekać. On dał mi szansę, postawił na mnie. To świetny fachowiec, przede wszystkim szczery. Jak coś miał do mnie, to mówił prosto w oczy, a nie za plecami. A to ważne - dodał.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.