Bogusław Baniak: Ciężki moment dla zespołu

Kibice Motoru liczyli, że już na inaugurację rundy wiosennej ich ulubieńcy przełamią niechlubną serię meczów bez zwycięstwa na własnym stadionie, która trwa od kwietnia ubiegłego roku. Musieli jednak znów przeżyć gorycz porażki.

Działacze lubelskiego klubu zrobili wiele, aby drużyna mogła zimą przygotowywać się do rozgrywek w jak najlepszych warunkach. Motor m.in. przebywał na zgrupowaniu w Austrii. Mecz z Sandecją Nowy Sącz przebiegał jednak według scenariusza dobrze znanego z poprzedniej rundy i po raz dwunasty w obecnym sezonie lublinianie schodzili z boiska pokonani. - Dzięki wielu ludziom dobrej woli zostały stworzone naprawdę świetne warunki. Zarząd oddaje ostatnią krwawicę, broni piłki i widzi nadzieję w mojej osobie. To wszystko pękło jak bańka mydlana w pierwszej połowie. Myślę, że przyszedł moment refleksji - nie owija w bawełnę Bogusław Baniak.

Niedzielny pojedynek Motor okupił kontuzjami Rafała Króla i Michała Maciejewskiego. - To urazy mięśni dwugłowych. Boję się, że wykluczą ich na dłuższy czas - przyznaje szkoleniowiec. Jeżeli dodać do tego czwartą żółtą kartkę kapitana Przemysława Żmudy, to sytuacja lubelskiej drużyny przed kolejnym starciem - z Dolcanem Ząbki nie przedstawia się zbyt dobrze.

Na 14 kolejek przed końcem rozgrywek podopieczni trenera Baniaka tracą do bezpiecznej strefy 11 punktów. Sytuacja jest trudna, ale szkoleniowiec nie zamierza zdezerterować z Lublina. - To ciężki moment dla zespołu i dla mnie, ale walczmy dalej. Nie jestem człowiekiem, który się podda. Nawet jeśli będzie gorycz spadku, to przyjdzie czas budowania podwalin normalnie funkcjonującego klubu i zespołu. Nie chcę zostawić chłopaków, bo przywiązałem się do nich. Współczuję im, że grają w takim biedniejszym klimacie - zaznacza Baniak.

Źródło artykułu: