- Kiedyś wyszedłem do sklepu po prezerwatywy. Dziesięć minut później zadzwonił do mnie prezes Cezary Kulesza i zapytał: "Kamil, po co ci te prezerwatywy?" No wiadomo po co, ale skąd on mógł wiedzieć? - opowiedział Grosicki w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
22-letni piłkarz nie ma jednak pretensji do prezesa klubu. - Dziś mogę powiedzieć, że pan Kulesza stał się dla mnie drugim ojcem. Pochwali, kiedy trzeba, ale potrafi też skarcić. Razem z Sylwią mamy od niego dostać fajny prezent. Prezes wie, że lubię disco-polo i obiecał mi, że na moim weselu zagrają "Boysi" - powiedział.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.