Białek dla SportoweFakty.pl: Trener jest jak honorowy dawca krwi

Janusz Białek wrócił w czwartek do pracy w Odrze Wodzisław. Trener śląskiego zespołu od kilku tygodni przebywał na zwolnieniu lekarskim. Miał problemy z kręgosłupem, ale odpoczynek dobrze mu zrobił. - Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć, że z moim zdrowiem jest już wszystko OK - mówi serwisowi SportoweFakty.pl Janusz Białek.

Białek przyniósł dokument L-4 po przegranym meczu z Lechem Poznań. Wówczas doszło do małej awantury w szatni z Jakubem Biskupem. Zdaniem trenera Odry, media wyolbrzymiły całą sprawę i nie było to tak, jak opisywała prasa. Jednak Białek uskarżał się na bóle w kręgosłupie i musiał odpocząć. Jego obowiązki tymczasowo przejął asystent Paweł Sibik, ale obaj panowie byli w ciągłym kontakcie. Sibik poprowadził Odrę w pięciu meczach, lecz aż cztery z nich przegrał. W czwartek Białek wrócił do treningów.

- Oj, bardzo stęskniłem się za treningami i meczami. Ja zawsze powtarzam, że z trenerem to jest tak trochę, jak z honorowym dawcą krwi. Jak oddaje się krew, to później buzuje to w żyłach. Każdy kto pracuje w sporcie przyzna, że taki okres bezczynności w sporcie może być tylko chwilowy, bo później brakuje tego ruchu, zaangażowania, adrenaliny, stresu, emocji itd. - mówi nam Białek, któremu taki odpoczynek wyszedł jednak na zdrowie. - Może muszę się jeszcze trochę kontrolować, uważać na siebie, ale mogę powiedzieć, że jestem w stu procentach sprawny.

Odra po niezbyt dobrej serii nie jest jeszcze w stu procentach pewna utrzymania w lidze. Co prawda śląskiemu zespołowi grozi już tylko gra w barażach, ale i ta perspektywa wydaje się być odległa. Odra musiałaby przegrać w sobotę z Groclinem Grodzisk Wlkp., a ŁKS Łódź musiałby wygrać z Lechem w Poznaniu, Polonia Bytom w Warszawie z Legią, a Jagiellonia Białystok w Chorzowie z Ruchem. Wydaje się, więc, że Odra ma zapewnione utrzymanie. - Nie dopuszczam w ogóle takiej myśli, żeby Odra zagrała w barażach. Wszystko może zdarzyć się w życiu, a szczególnie w sporcie, ale ja nie byłbym sobą, gdybym nie wierzył w zespół i uważam, że jesteśmy po to, aby dbać o swoje interesy, walczyć, a poza tym to co najważniejsze - my mamy ten komfort, że możemy sami walczyć o swoje bezpieczeństwo, spokój na koniec sezonu. Jestem optymistą, chociaż wiem, że Groclin to klasowa drużyna. Zresztą ja pozytywnie patrzę na świat i życie - dodał Białek.

Trener Odry szykuje zmiany na spotkanie z Groclinem, bo zdaje sobie sprawę, że ostatnie porażki, to nie była wina tylko braku szczęścia, ale także wielu innych czynników, więc może teraz zmiennicy spiszą się lepiej. - W meczu z Groclinem na pewno będą zmiany. To jest ostatni mecz, musimy się zebrać i zmobilizować zespół. Było ostatnio troszkę niedostatków, braków, błędów i z tego tytułu będą roszady. Ci zawodnicy, którzy wejdą na boisko na pewno będą na "rzęsach stawali" dla dobra swojego, a przede wszystkim klubu - zakończył Janusz Białek.

Komentarze (0)