Na inaugurację rundy wiosennej zielono-czarni polegli w Płocku. Zrehabilitowali się tydzień później i odprawili z kwitkiem GKS Katowice, chociaż nie zachwycili swoją grą. Czy po tym przełamaniu będzie łatwiej o kolejne punkty? - Na pewno nie będzie z górki. W I lidze trzeba walczyć na każdym metrze boiska o punkty. Spadł na nas zimny prysznic. Uważam, że nie zagraliśmy wcale tak złego meczu w Płocku, szczególnie w drugiej połowie, gdy stworzyliśmy kilka sytuacji. To już jednak za nami - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl ocenia Krzysztof Kazimierczak.
29-letni piłkarz nie zagrał przeciwko Nafciarzom z powodu kontuzji. Runda wiosenna rozpoczęła się więc dla niego w zeszłą sobotę. W dniu swoich urodzin Kazimierczak wyszedł w podstawowej jedenastce na mecz z GKS, ale nie dotrwał do ostatniego gwizdka sędziego. - Praktycznie przez dziesięć dni nie trenowałem, miałem naderwany mięsień czworogłowy. Na samym początku meczu dostałem w ten mięsień, pojawił się krwiak. W drugiej połowie to coraz bardziej zaczęło mi dokuczać, więc nie było sensu, żebym osłabiał drużynę - wyjaśnia były gracz Boavisty Porto.
Kazimierczak to ważne ogniwo łęczyńskiej drużyny.
W obecnym sezonie Górnik spisuje się poniżej oczekiwań. Łęcznianie zajmują dopiero 13. miejsce w tabeli, a więcej bramek od nich stracił tylko Motor Lublin i Stal Stalowa Wola. - Myślę, że większość osób zgodzi się z tym, iż nasza pozycja nie odzwierciedla tego, jaki mamy potencjał. Wiadomo, że ciąży na nas presja, bo cały czas jesteśmy blisko strefy spadkowej. Mamy taką drużynę, że jesteśmy w stanie wygrać naprawdę z każdym - przekonuje Kazimierczak.