Piotr Gilar: Jesteśmy trochę zdziwieni postawą sędziego

Remis wywalczony przez Stal ze Stalowej Woli z GKS-em Katowice jest dobrym rezultatem. - Przed samymi zawodami pewnie ten remis wzięlibyśmy remis w ciemno - powiedział portalowi SportoweFakty.pl pomocnik Stalówki Piotr Gilar. Patrząc jednak na przebieg i okoliczności w jakich padł gol dla Gieksy to podział punktów jest korzystniejszy dla gospodarzy.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Stal Stalowa Wola nieoczekiwanie zremisowała w Katowicach z miejscowym GKS-em. Stalowcy niespodziewanie objęli prowadzenie w pierwszej połowie i bardzo dobrze bronili korzystnego wyniku. W końcówce dzięki błędom arbitra gospodarze doprowadzili do wyrównania. - Strzeliliśmy bramkę i potem staraliśmy się utrzymać ten korzystny dla nas wynik. Spodziewaliśmy się, że w ostatnim kwadransie gry Gieksa zrobi wszystko, aby wyrównać. Sędzia do regulaminowego czasu gry doliczył 4 minuty, a gospodarze gola na 1:1 zdobyli już po tych 240 sekundach. Jesteśmy trochę zdziwieni postawą sędziego - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl pomocnik zielono-czarnych Piotr Gilar.

Punkt wywalczony na trudnym terenie w Katowicach jest dobrym rezultatem dla Stalówki. Gracze jedynego przedstawiciela Podkarpacia na zapleczu ekstraklasy nie są jednak zadowoleni z osiągniętego wyniku. - Przed samymi zawodami pewnie ten remis wzięlibyśmy remis w ciemno. Z przebiegu spotkania mogę śmiało powiedzieć, że powinniśmy odnieść to zwycięstwo. Prowadziliśmy i kontrolowaliśmy grę, ale nie udało się wygrać. Podróż do domu nie była wesoła. Byliśmy trochę rozczarowani po tym pojedynku - kontynuuje młody skrzydłowy ekipy z hutniczego miasta.

Blisko wywalczenia pierwszego zwycięstwa ze Stalówką był opiekun zielono-czarnych Janusz Białek. Pod jego wodzą Stal jeszcze nie wygrała, mimo że już kilka razy była bliska tego celu. Po zawodach z drużyną ze Śląska szkoleniowiec Stalowców nie bardzo wiedział jak ma zareagować, gdyż piłkarze ze Stalowej Woli byli mocno zdenerwowani. - Trener Białek widział nasze miny po końcowym gwizdu arbitra. Nikt nie wiedział co ma powiedzieć. W każdym z nas było bardzo dużo nerwów. Daliśmy sobie po prostu wyrwać to zwycięstwo - dodaje Piotr Gilar.

Sytuacja w tabeli Stalówki nie jest ciekawa. Rywale, z którymi zielono-czarni będą walczyć o utrzymanie wiosną spisują się dość dobrze i zbierają mozolnie potrzebne do utrzymania punkty. Stal do strefy bezpiecznej ma 11 oczek straty i koniecznie musi zacząć zwyciężać. - Rywale wygrywają mecze, udaje im się zdobywać gole i dzięki temu dopisują sobie punkty w tych potyczkach. Nam w sobotę udało się zdobyć tylko jedno oczko, ale nadal wierzymy w siebie, tworzymy jedność i każdy z nas walczy i daje siebie wszystko. W najbliższy weekend czeka nas konfrontacja z GKP Gorzów na własnym obiekcie i zrobimy wszystko, aby w końcu zainkasować komplet punktów - stwierdził 19-letni pomocnik ze Stalowej Woli.

Stal od początku boryka się z kłopotami. Najpierw nie miała gdzie trenować, a teraz zespól trapią kontuzje. W Katowicach nie zagrało aż czterech podstawowych piłkarzy, a mimo to Stalowcy pozostawili po sobie korzystne wrażenie. - Ciężko było nam powalczyć w zawodach z Gieksą, gdyż kilku chłopaków wyeliminowały kontuzje. Ten zespół i ta grupa chłopaków, która pojawiła się w Katowicach dała z siebie wszystko. Potrzebujemy tej jednej wygranej, żeby to wszystko ruszyło. Myślę, że po pierwszym zwycięstwie nabierzemy takiego gazu, że ruszymy i będziemy zdobywać punkty - zakończył Piotr Gilar.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×