Artur Długosz: Co prawda pozostało jeszcze do rozegrania trochę spotkań w pierwszej lidze, ale czy można już wam - piłkarzom Widzewa Łódź - gratulować awansu do ekstraklasy?
Marcin Robak: Gdyby pozostało do końca dwie, trzy kolejki to można już by było gratulować, ale zostało jeszcze dwanaście spotkań i wszystko jest otwarte. Musimy rozegrać jeszcze kilka meczów, aby wywalczyć awans do ekstraklasy. Na obecną chwilę tego awansu jeszcze nie mamy, więc nie ma czego gratulować.
No tak, ale patrząc na same mecze po przerwie zimowej - dziewięć bramek strzelonych, jedna stracona. Do tego dziesięć punktów przewagi nad drugim zespołem w tabeli. Widzew ewidentnie do tej pierwszej ligi już nie pasuje.
- Tak, ale przy dwóch, trzech wpadkach różnie może być. My na pewno z takiego założenia nie wychodzimy, ale są różne okoliczności. Na pewno musimy być uważni i musimy jak najszybciej zapewnić sobie ten awans. Dopóki nie ma jeszcze go pewnego to musimy uważać. Wiadomo, że mamy teraz mecz u siebie, ale potem trzy ciężkie spotkania wyjazdowe. Na pewno nie będzie łatwo o komplet punktów, ale jedziemy po to, żeby zdobyć te trzy punkty w każdym meczu. Na Widzew każdy jest skoncentrowany i chce chociaż w tym spotkaniu zremisować.
Czujecie przed każdym meczem na sobie presję? Jeździcie po Polsce, wszędzie każda drużyna specjalnie się na was "spina". Jeżeli nie zwyciężycie to od razu pojawiają się komentarze o kryzysie w Widzewie.
- Teraz mamy idealną sytuację w tabeli, gdyż mamy dosyć dużą przewagę i komfort punktowy, ale na pewno byłaby presja, gdybyśmy byli na styku. Mam tu na myśli takie drużyny jak Górnik Zabrze i Pogoń Szczecin, gdzie dla nich każdy mecz jest ważny i nie mogą sobie pozwolić na stratę punktów. Tę przewagę trzeba utrzymać, bo wiadomo, że jeśli by była nerwówka to różnie może być.
Jak się gra będąc piłkarzem takiej drużyny dla której specjalnie w każdym mieście przychodzi dużo więcej osób tylko po to, żeby zobaczyć Widzew - drużynę uznaną w Polsce i znaną w Europie.
- Dopingowani przeciwnicy chcą wygrać z Widzewem więc na pewno ta mobilizacja na boisku jest jeszcze większa, by udowodnić swoją wartość na murawie grając właśnie w piłkę nożną. Jesteśmy liderem i w takich właśnie spotkaniach trzeba udowadniać, że znajdujemy się nieprzypadkowo na pierwszej pozycji. W takich meczach gra się bardzo dobrze. Na stadionie znajduje się wówczas wielu kibiców, a wiadomo, że przy zapełnionych trybunach gra się zdecydowanie lepiej.
W takim składzie, jakim obecnie dysponujecie na którym miejscu widziałby pan Widzew w ekstraklasie?
- Ciężko mi odpowiedzieć, bo ważny jest też początek rozgrywek. Jeśli drużyna będzie wygrywać i będzie wysoko w tabeli to będzie się pewniej czuła. Jeśli przegra jedno, drugie, trzecie spotkanie i będzie na dole tabeli to będzie inne obciążenie na zawodnikach. Ciężko mi powiedzieć, które miejsce byśmy zajmowali. Są też drużyny w ekstraklasie takie jak Ruch Chorzów, który jest wysoko w tabeli.
Wy jesteście liderem tabeli, ale za waszymi plecami toczy się zażarta walka o kolejne premiowane awansem miejsce. Kto będzie waszym głównym współkandydatem w walce o grę w ekstraklasie?
- Te trzy drużyny - Pogoń, ŁKS i Górnik, gdzie one mają między sobą trzy punkty różnicy, więc na pewno będzie ciekawie. Wiadomo, że Pogoń miała słaby start, ale jak złapią taką serię jak w rundzie jesiennej to mogą wygrywać mecz za meczem. Na pewno do końca będzie ciekawa walka. My mamy ostatni mecz u siebie z Górnikiem, więc w sytuacji gdy dla Górnika będzie to decydujące spotkanie też może być ciekawie. Ważne są mecze wyjazdowe, aby tam nie tracić punktów, ale przede wszystkim najważniejsze są spotkania u siebie. Je trzeba wygrywać.
Jest jeszcze nieobliczalna Sandecja Nowy Sącz...
- Taka drużyna, która awansuje do I ligi na pewno nie ma postawionego celu, którym jest awans do ekstraklasy. Grają sobie swobodnie, nie ma na nich jakiejś presji i czasami jest tak, że potrafią wygrywać. Sandecja wygrała w ostatniej kolejce u siebie z Pogonią z 3:1. Na pewno jest to niespodzianka, ale rok temu niespodzianką też była Flota Świnoujście, która była wysoko w tabeli. W tym roku Sandecja zrobiła niespodziankę, ale zobaczymy na którym miejscu zakończą sezon.
Odpadł panu Maciej Tataj, który gra teraz w ekstraklasie. Został jeszcze Piotr Reiss. Będzie pan walczył o tytuł króla strzelców I ligi?
- Jestem wysoko w klasyfikacji strzelców, więc nie wypada mi nie walczyć o koronę króla strzelców. Są jeszcze zawodnicy, którzy mają po dziesięć, dziewięć bramek. Wszystko jest w nogach i wszystko trzeba pokazać na boisku, aby te gole zdobyć w następnych spotkaniach. Jest okazja zdobyć ten tytuł i będę dążył do tego, aby wywalczyć awans, a przy tym świętować tytuł króla strzelców.
Ilician Micanski, ubiegłoroczny triumfator tej kategorii mówił, że wszystko zależy od partnerów na boisku, a wtedy bramki można strzelać tak samo w ekstraklasie, jak i I lidze.
- Coś w tym musi być, bo wiadomo, że napastnik jak ma sytuację czy to w meczach w I lidze czy w ekstraklasie to najważniejsze jest to, żeby je wykorzystywać. Na poziomie ekstraklasy też są sytuacje bramkowe tylko trzeba być skutecznym. Można zdobywać też dużo goli, tak jak w I lidze.
Pan z pierwszej ligi trafił do reprezentacji Polski. Liczy pan na kolejne powołania po tych występach w biało-czerwonych barwach?
- Jeśli będę skuteczny, będę zdobywał dużo bramek to będę liczył na te powołania. Zobaczymy jeszcze jak będą się prezentować pozostali napastnicy, którzy grają w kadrze. Wiadomo, że jeśli będą zdobywać bramki to będą powoływani. Jeśli ja będę skuteczny i będę strzelał dużo bramek, to mogę się spodziewać powołania, ale na razie jeszcze do tego daleko droga, bo trzeba zrobić awans z Widzewem, a później myśleć o dalszych planach.
Przed wami mecz z Motorem Lublin, który ostatnio zaczął dobrze grać w piłkę. Obawiacie się może tego spotkania? Na pewno zawodnicy Motoru stawiają teraz wszystko na jedną kartę.
- Wiadomo, że zawodnikom Motoru nie pozostało nic innego jak walczyć w każdym spotkaniu. Zmienił się u nich trener więc też na pewno troszkę uwierzyli w siebie, bo wygrali dwa spotkania z rzędu. Mimo że przyjeżdżają na Widzew będą walczyć do końca meczu. Mimo że zajmują drugie od końca miejsce w tabeli to nie są zespołem, który się podda i nie będzie chciał zdobyć jakichś punktów. My gramy przy swojej gorącej publiczności, jesteśmy liderem tych rozgrywek i nam wypada ten mecz wygrać. Oni na pewno z dużą uwagą przyjadą na teren Widzewa.