Wyrok PZPN-u jak z książek Kafki

Wyrok ogłoszony w ostatniej chwili. Wynikający z tego brak możliwości odwołania i absolutny brak dobrej woli ze strony sądu. Coś takiego mógł wymyślić tylko Franz Kafka. Albo Wydział Dyscypliny PZPN.

Spotkanie II ligi między Zagłębiem i Bałtykiem Gdynia odbędzie się w niedzielę. Klub wydrukował już plakaty, sprzedał też sporo biletów. Tymczasem na dwa dni przed meczem Wydział Dyscypliny PZPN podjął decyzję o tym, że mecz odbędzie się bez udziału publiczności. Co ciekawe, w piśmie przesłanym do klubu nie było uzasadnienia tej decyzji. - Dostaliśmy bardzo lakoniczne pismo, z którego wynikało, że chodzi o wydarzenia z meczu z Pogonią Szczecin. Własnymi kanałami ustaliliśmy, że chodzi o odpalone race - mówi prezes klubu Paweł Hytry.

Rzeczywiście, podczas spotkania Pucharu Polski, kibice Zagłębia odpalili kilkadziesiąt rac. - Jesteśmy pierwszym klubem w Polsce, który poniósł tak dotkliwą karę za race. Proszę sobie przypomnieć, co było na ostatnim meczu GKS - Górnik. Tam stadion wręcz płonął, było ze 200 rac. Pytam, czy dostali jakąś karę? Albo na naszym rewanżu z Pogonią. Rozmawialiśmy z prezesem Wydziału Dyscypliny i powiedział, że ze względu na EURO 2012 od teraz będą bardzo surowo traktować takie rzeczy. Trzymam za słowo i zapewniam, że będę zgłaszał do Wydziału Dyscypliny każdy przypadek odpalenia rac, jaki zobaczę na polskich stadionach - denerwuje się Hytry.

Z braku uzasadnienia wyroku wynika kolejny absurd. Klub nie może się od niego odwołać. Zanim organ związkowy przyśle kolejne pismo, mecz dawno się odbędzie. Zagłębie najpierw poniesie karę, a dopiero później będzie się mogło dochodzić swoich praw. - I zrobimy to - zapewnia prezes. - Jutro spotkam się z prawnikiem, chociaż to i tak walka z wiatrakami. Bo przecież odwołanie będą rozpatrywać ci sami ludzie, którzy nas ukarali. Poza tym Wydział Dyscypliny zbiera się tylko w czwartki, więc to i tak będzie po meczu z Bałtykiem.

Prezes Zagłębia straty wywołane decyzją PZPN wycenia na około 50 tysięcy złotych. Absurdalne przepisy sprawiają bowiem, że mecz musi być ochraniany tak samo, jak gdyby byli na nim kibice. A to koszt rzędu 20 tysięcy. Pozostała suma, to straty wynikające z niesprzedanych biletów. - A przecież wystarczyło, żeby wyrok został odroczony do czasu rozpatrzenia naszego odwołania - podsumowuje Hytry.

Komentarze (0)