Stal Stalowa Wola w potyczce z GKP Gorzów Wielkopolski była stroną przeważającą. Widząc to trener gości Adam Topolski wprowadził na plac gry dwóch doświadczonych zawodników, a potem swojego dżokera. Pierwsi mieli wprowadził spokój w grze, a drugi zdobyć gola na wagę trzech punktów. Zmiany okazały się trafione. - Takie mieliśmy zadanie, żeby trochę tak gra wyglądała lepiej niż dotychczas. Może nie do końca się nam to udało. Aczkolwiek po zmianach, jakie dokonał trener można być zadowolonym z meczu. W końcu Michał Ilków-Goląb wszedł i zdobył bramkę, która dała nam komplet oczek - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl pomocnik GKP Paweł Kaczorowski.
Strzałem w dziesiątkę okazało się wejście wspomnianego Michała Ilków-Gołąba, który zdobył bramkę i zapewnił zwycięstwo drużynie z Gorzowa Wielkopolskiego. - Dokładnie tak. Michał to bardzo dobry zawodnik i daje znaki naszemu opiekunowi, że należy mu się gra od pierwszej minuty. Aczkolwiek do tej pory wchodził i strzelał bramki, a tym samym rozstrzygał o naszych zwycięstwach. Fajnie, że są zawodnicy, którzy siedzą na ławce, wychodzą i walczą po to, żebyśmy się mogli cieszyć z wygranej - dodaje zawodnik, który w ekstraklasie rozegrał 140 spotkań.
Jednym z problemów jaki mieli gracze GKP była nerwowość w defensywie. GKP wiedział bowiem, że strata bramki może zdecydować o końcowym rozstrzygnięciu. - W ogóle mecz był bardzo nerwowy. Z drugiej strony przy takim stanie boiska nie można sobie pozwolić na grę piłką. Warunki nie są do tego idealne. Wydaje mi się, że ktoś kto tu przyjeżdża grać w piłkę, to może wyjechać bez punkty. Nastawiliśmy się do tego, że będzie walka, wybijanie piłki do przodu i może w końcówce uda nam się trafić do siatki. Patrząc na przebieg zawodów to nam się udało - kontynuuje Paweł Kaczorowski.
Były reprezentant Polski ostro skrytykował murawę na stadionie w Stalowej Woli. Piłkarz GKP nie jest pierwszy, któremu nie podoba się stan boiska Stalówki. - Wydaje mi się, że są jakieś normy, które kluby pierwszoligowe powinny spełniać. Trochę to jest żenująca sprawa, że ekipa z zaplecza ekstraklasy ma boisko na poziomie jednym z najniższych lig. Podejrzewam, że nich są zdecydowanie lepsze boiska. Ciężko cokolwiek zrobić na takiej murawie - stwierdza piłkarz ekipy z Lubuskiego.
Większość zespołów, które przyjeżdżają na Podkarpacie stosuje jedną sprawdzoną metodę tj. grę długimi podaniami za plecy obrońców. Gracze GKP również w ten sposób próbowali rozgrywać swoje akcje, gdyż to być może jedyny sposób na zdobycie bramki na tym obiekcie. - Dokładnie tak jest, ponieważ patrząc na to jak grało się na podobnych boiskach i starało się grać piłką, to przegrywało się. Natomiast to jest jedyna odpowiednia taktyka na nierówne boisko. Nie ma co próbować wirtuozerii, tylko trzeba prostymi sposobami przedostawać się pod bramkę przeciwnika - zakończył Paweł Kaczorowski.