LM: Świetny finisz Bayernu! Olympique Lyon rządzi we Francji

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dzięki fantastycznemu finiszowi piłkarze Bayernu Monachium w kwadrans odwrócili losy meczu przeciwko Manchesterowi United. Czerwone Diabły po szybko objętym prowadzeniu przez większość meczu nastawione były na obronę wyniku, co ostatecznie je zgubiło. Bayern pozbawiony Arjena Robbena, ale niesione przez kilkadziesiąt tysięcy gardeł pokonał na Allianz Arena mistrzów Anglii 2:1

W tym artykule dowiesz się o:

Spotkanie jednak koszmarnie zaczęło się dla Bayernu, a w szczególności dla Martina Demichelisa. Już w 1. minucie gry Argentyńczyk w pozornie bezpiecznej sytuacji brutalnie sfaulował w narożniku boiska Naniego. Za wykonanie rzutu wolnego wziął się sam poszkodowany, a piłkę przez niego zagraną podbił tworzący jednoosobowy mur Mark van Bommell. Kryjący w polu karnym Wayne'a Rooney'a Demichelisa poślizgnął się, a najskuteczniejszy snajper Czerwonych Diabłów zupełnie pozbawiony krycia z dużym spokojem umieścił piłkę w bramce Hans-Joerg Butta. Błyskawicznie zdobyte prowadzenie na wyjeździe spowodowało, że mistrzowie Anglii cofnęli się na własną połowę, zmuszając Bawarczyków do ataku pozycyjni. Podopieczni sir Alexa Fergusona sami z kolei ograniczali się do kontrataków, po których dwukrotnie mieli szanse na podwyższenie prowadzenia. Najpierw Nani w 17. minucie zatańczył między obrońcami Bayernu, ale uderzył tuż obok bramki Butta. Chwilę po raz kolejny zastygli kibice gospodarzy, kiedy dośrodkowanie Naniego wylądowało na poprzeczce bramki Bayernu.

Bayern w tym okresie prowadził grę, ale rzadko przedostawał się pod bramkę United. Kiedy gospodarzom już się to udawało, to w decydujących momentach dokładności w przyjęciu piłki brakowało Ivicy Oliciowi lub Hamitowi Altintopowi. Edwina van der Sara próbował strzałem z dystansu zaskoczyć też Danijel Pranjić, ale Holender na raty poradził sobie z tą próbą. W 38. minucie z kolei znakomitą okazję na podwyższenie prowadzenia miał Rooney. Piłka po raz kolejny spadła mu pod nogi w polu karnym rywali, jak gwiazdka z nieba, ale tym razem stoperzy Bayernu zdążyli zablokować jego uderzenie.

Po przerwie obraz gry nie uległ znacząco zmianie. Wciąż częściej przy piłce utrzymywał się Bayern, ale defensywa gości zaczęła tracić szczelność. Już kilkadziesiąt sekund po przerwie van der Sar musiał interweniować po strzale Olicia z ostrego kąta. Niewiele później Altintop zabawił się przed "16" z rywalami, ale jego potężny strzał van der Sar zdołał sparować. Doświadczony Holender nie dał się także zaskoczyć van Bommellowi. Skapitulował dopiero w 77. minucie., kiedy rzut wolny po bezmyślnym zagraniu ręką egzekwował Ribery. Francuz uderzył w mur obrońców United, ale piłka po rykoszecie poleciała w światło bramki gości i myląc całkowicie van der Sara, wpadła do siatki tuż przy słupku. Anglicy w 83. mieli najlepszą i w zasadzie jedyną okazję na bramkę w drugiej połowie, ale po strzale głową Nemanji Vidicia trafiła w poprzeczkę bramki Bayernu. Skupiony na defensywie zespół z Manchesteru nie potrafił przestawić się po stracie wyrównującej bramki, a Bayern złapał wiatr w skrzydła. W 90. minucie van der Sar świetnie obronił strzał Mario Gomeza, ale był bezradny wobec akcji Olicia w 93. minucie. Chorwacki snajper z łatwością w polu karnym minął obrońców United i pewnym strzałem dał swojej drużynie zwycięstwo w pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu.

Bayern pokazał, że potrafi w najważniejszym momencie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść także bez Arjena Robbena. Na Stade Gerland w Lyonie z kolei miejscowy Olympique udowodnił, że pogłoski o końcu jego hegemonii nad Sekwaną są mocno przesadzone. Podopieczni Claude'a Puela w wewnątrz francuskim pojedynku pewnie pokonali aktualnych mistrzów kraju, Girondins Bordeaux. To właśnie Żyrondyści w minionym sezonie przerwali trwającą siedem lat mistrzowską serię OL. Jednak we wtorek nie potrafili przeciwstawić się pogromcom galaktycznego Realu Madryt. Gospodarze prowadzili już po 10. minutach gry, kiedy Cedrika Carrasso pokonał Lisandro Lopez. Goście błyskawicznie odpowiedzieli za sprawą Marouane Chamakha. Marokańczyk doprowadził do wyrównania strzałem głową po dobrej indywidualnej akcji Yoanna Gourcuffa. W kolejnych minutach popis umiejętności dali bramkarze obu ekip. Najpierw Carasso, który wygrał pojedynek sam na sam z Michelem Bastosem, a następnie jego vis-a-vis z bramki Olympique Hugo Lloris, który instyntkownie odbił piłkę po strzale piętą Wendela. Jednak w 32. minucie Bastos zrehabilitował się za spartaczoną wcześniej sytuację i po błędzie Ludovika Sane, który zgrał mu piłkę we własnym polu karnym, silnym strzałem w długi róg przywrócił prowadzenie ekipie gospodarzy.

Na początku drugiej połowie Bordeaux osiągnęło miażdzącą przewagę, ale nie potrafiło udokumentować tego trafieniem dającym mu wyrównanie. Próbowali kolejno Chamakh, Gourcuff i Wendel, ale Lloris nie dał się zaskoczyć. Kiedy napór ekipy Laurenta Blanc osłabł, gospodarze zadali decydujący cios. We własnym polu karnym piłkę ręką zagrał Mathieu Chalme, a pewnym egzekutorem "11" był Lisandro Lopez.

***

Bayern Monachium - Manchester United 2:1 (0:1)

0:1 - Rooney 2'

1:1 - Ribery 77'

2:1 - Olić 90+3'

Składy:

Bayern Monachium: Butt - Lahm, Van Buyten, Demichelis, Badstubber - Altintop (86' Klose), Van Bommel, Pranjić (89' Tymoszczuk), Ribery - Mueller (73' Gomez), Olić.

Manchester United: Van der Sar - Neville, Ferdinand, Vidić, Evra - Nani (82' Giggs), Fletcher, Carrick (70' Valencia), Scholes, Park (70' Berbatov) - Rooney.

Żółte kartki: Badstuber, Olić (Bayern) oraz Neville, Scholes, Rooney (Man Utd)

Sędzia: Frank De Bleeckere (Belgia).

Olympique Lyon - Girondins Bordeaux 3:1 (2:1)

1:0 - Lisandro 10'

1:1 - Chamakh 14'

2:1 - Bastos 32'

3:1 - Lisandro (k.) 77'

Składy:

Olympique Lyon: Lloris - Reveillere, Cris, Bodmer, Cissokho - Makoun, Toulalan, Delgado (86' Gonalons), Pjanić (65' Govou) - Bastos (65' Kallstrom), Lisandro.

Girondins Bordeaux: Carrasso - Chalme (82' Henrique), Sane, Ciani, Tremoulinas - Plasil, Fernando, Gouffran (84' Bellion), Gourcuff - Wendel (71' Jussie), Chamakh.

Żółte kartki: Govou, Lisandro Lopez (Olympique).

Sędzia: Felix Brych (Niemcy).

Źródło artykułu: