LE: 8 drużyn w drodze do Hamburga. Czy Wieśniaki poskromią Wilki, a The Reds przyćmią Stadion Światła?

W czwartek osiem najlepszych zespołów pierwszej edycji Ligi Europejskiej stanie do walki o awans do półfinału rozgrywek. Na placu boju pozostało po dwóch przedstawicieli niemieckiej Bundesligi i angielskiej Premiership, po jednym reprezentancie belgijskiej Jupiler Pro League i portugalskiej Liga Sagres oraz dwa zespoły z hiszpańskiej La Liga, które zmierzą się w bezpośrednim pojedynku.

W tym artykule dowiesz się o:

Na Estadio Mestalla w Walencji gospodarze podejmą Atletico Madryt. Goście ze stolicy kraju prowadzeni są przez Quique Sanchez Floresa, który żywi duży sentyment do Nietoperzy. 45-letni Hiszpan w przeszłości najpierw był zawodnikiem Valencii, a następnie w latach 2005-2007 opiekunem pierwszego zespołu. - Mestalla to miejsce, do którego żywię wyjątkowe uczucia i nie ukrywam ich. To jedyne miejsce, gdzie czuję coś takiego - mówi. W bieżącym sezonie La Liga obie drużyny spotkały się już dwukrotnie. Wrześniowy mecz w Walencji zakończył się remisem 2:2, a w lutowym rewanżu w Madrycie 4:1 zwyciężyli Rojiblancos.

Obie drużyny przystąpią do czwartkowego meczu z poważnymi osłabieniami. O ile jednak Atletico zagra jedynie bez Juana Antonio Reyesa i Juana Valery, to Valencia w dalszym ciągu jest zdziesiątkowana. Unai Emery od kilku tygodni radzić sobie musi bez między innymi Miguela, Carlosa Marcheny, Jeremy'ego Mathieu i Davida Navarro

Valencię i Atletico łączy podobna droga do ćwierćfinału rozgrywek. Dwumecze tych dwóch drużyn w 1/8 finału kończyły się bowiem remisami i Hiszpanie do dalszej fazy awansowali jedynie dzięki większej ilości bramek strzelonych na wyjeździe. Rewanżowy pojedynek Valencii z Werderem Brema, w którym padło aż 8 bramek na długo zapisze się w historii Ligi Europejskiej.

Również okoliczności, w jakich do czołowej ósemki rozgrywek awansowało Fulham Londyn zasługują na zapamiętanie. Londyńczycy w poprzedniej rundzie mierzyli się z Juventusem Turyn i po porażce 1:3 w pierwszym meczu rozegranym w Italii prawie nikt nie dawał im szans na awans. Na samym początku rewanżu na Craven Cottage turyńczycy objęli prowadzenie, ale niesieni dopingiem kibiców piłkarze Fulham potrafili zaaplikować Starej Damie aż 4 bramki. Teraz podopieczni Roy'a Hodgsona podejmą w zachodnim Londynie mistrzów Niemiec, WfL Wolfsburg. Wilki miały najdłuższą drogę do ćwierćfinałów, bowiem w poprzedniej rundzie dopiero po dogrywce rozstrzygnęły na swoją korzyść dwumecz z Rubinem Kazań Rafała Murawskiego. - Jesteśmy w stanie powtórzyć dyspozycję z meczu z Juventusem - zapowiada Hodgson, który jednak zdaje sobie sprawę z klasy rywala: - Wolfsburg grał w Lidze Mistrzów, wygrał Bundesligę przed Bayernem Monachium, który dopiero co pokonał Manchester United. To dobra drużyna, strzela mnóstwo goli.

Za zdobywanie bramek w ekipie z Wolfsburga odpowiada między innymi Edin Dżeko. Rewelacyjny Bośniak z powodu urazu może jednak nie wystąpić w czwartek na Craven Cottage. - Mam jeszcze Grafite i Martinsa. Jeśli Dżeko nie zagra, i tak damy sobie radę - zapewnia opiekun VfL, Lorenz-Guenther Koestner. Niemiecki szkoleniowiec zwraca uwagę na fakt, że Fulham ciężko zapracował na dalszą obecność w Lidze Europejskiej: - Mecz z Juventusem nie był wyskokiem. Konkurowali także z Romą, pokonali Szachtar Donieck. Trzeba szanować ten zespół.

Drugi przedstawiciel angielskiej Premier League, Liverpool gościć będzie w Lizbonie na Estadio da Luz. The Reds będą mieli zatem okazję pomścić inny klub z miasta Beatllesów, Everton, który w fazie grupowej Ligi Europejskiej został rozbity (0:5 i 0:2) przez drużynę Benfiki. - Liverpool to zupełnie inna historia. To lepszy zespół. Na początku był faworytem do triumfu w Lidze Mistrzów. W mojej opinii w Lizbonie zmierzą się ze sobą dwie najlepsze drużyny tej edycji Ligi Europejskiej - przekonuje trener Benfiki, Jorde Jesus. Pewności Portugalczykowi dodaje fakt, że jego zespół pozostaje niepokonany już od 25 spotkań na wszystkich frontach, a z 21 bramkami jest najskuteczniej grającą drużyną w Lidze Europejskiej.

Wobec kolejnego fiaska w walce o odzyskanie mistrzowskiego tytułu w Anglii, Liverpool skupia swoje siły na walce o triumf na arenie europejskiej. - Ważne, żeby podejść do gry z poczuciem pewności siebie. Benfica strzela dużo goli i jest liderem ligi. Musimy jednak wyjść na mecz z wiarą w strzelenie bramki, co przy grze na wyjeździe jest bardzo ważne - tłumaczy menedżer The Reds, Rafa Benitez.

Benfica dysponuje niesamowitym potencjałem ofensywnym, na który składają się umiejętności Oscara Cardozo, Angela Di Marii, Javiera Savioli i Pablo Aimara, którzy w tym sezonie strzelili w sumie 48 goli w Liga Sagres i Lidze Europejskiej! Beniteza czeka więc niezwykle trudne zadanie przy próbie powstrzymania tej maszynki do zdobywania bramek. Zadanie tym trudniejsze, że w czwartek w ekipie The Reds nie będą mogli zagrać Alberto Aquilani (kontuzja) oraz Martin Skrtel i Fabio Aurelio (obaj kartki).

Wreszcie w ostatniej z ćwierćfinałowych par rywalizować będą potencjalni gospodarze majowego finału rozgrywek, Hamburger SV i mistrz Belgii, Standard Liege. Co ciekawe, Standard dla Hamburgera jest już trzecim rywalem z krajów Beneluksu w fazie pucharowej Ligi Europejskiej. Wcześniej podopieczni Bruno Labbadii wyeliminowali PSV Eindhoven oraz Anderlecht Bruksela. W zespole z Hamburga nie będą mogli wystąpić Eljero Elia oraz Marcell Jansen. Do dyspozycji Labbadii są już natomiast Joris Mathijsen, Jerome Boateng i Dennis Aogo. Większe ubytki kadrowe doskwierają Domenico D'Onofrio, który będzie musiał obejść się bez Mohameda Sarra, Benjamina Nicaise, Stevena Defoura, Gohiego Bi Cyriaca oraz Landry Mulemo.

Ruud van Nistelrooy, który od stycznia jest graczem Hamburgera, przyznał, że obok interesu całej drużyny ma swój własny cel, który może zrealizować przy dobrej grze partnerów. - W dalszym ciągu nie wygrałem jeszcze żadnych rozgrywek europejskich - mówi jeden z najlepszych snajperów ostatniej dekady, który ma za sobą występy w PSV Eindhoven, Manchesterze United i Realu Madryt. - Półfinał Ligi Mistrzów z United jest moim najlepszym wynikiem - dodaje Holender, który z 61 bramkami na koncie jest jednym z najlepszych strzelców w historii europejskich pucharów.

Po raz pierwszy w tym sezonie wszystkie mecze Ligi Europejskiej rozgrywane są o tej samej godzinie - 21:05. We wcześniejszych rundach oraz w fazie grupowej spotkania odbywały się w dwóch rzutach - o godzinie 19:00 i 21:05.

Rewanże rozegrane zostaną 8 kwietnia.

***

Benfica Lizbona - Liverpool FC / czw 01.04.2010 godz. 21:05

Hamburger SV - Standard Liege / czw 01.04.2010 godz. 21:05

Valencia CF - Atletico Madryt / czw 01.04.2010 godz. 21:05

Fulham Londyn - VfL Wolfsburg / czw 01.04.2010 godz. 21:05

Komentarze (0)