Orest Lenczyk: "Franek" usypia, "Grosik" wyznacza trend

W świetle czwartkowego pojedynku Cracovii z Jagiellonią Białystok trener Pasów, Orest Lenczyk bardzo pochlebnie wypowiada się na temat poszczególnych zawodników, którzy w tym sezonie stanowią o sile ekipy Michała Probierza.

Przed 23. serią spotkań Cracovia i Jagiellonia z 23 punktami na koncie są sąsiadami w ligowej tabeli. Rzeczywistość jest jednak taka, że piłkarze z Białegostoku w bieżącym sezonie zdobyli 10 oczek więcej, ale zostały one spożytkowane na poczet kary nałożonej na podlaski klub za udział w aferze korupcyjnej.

Lenczykowi imponuje przede wszystkim druga linia Jagiellonii. Trenera Cracovii niepokoi fakt, że z powodu absencji Mateusza Klicha, Sławomira Szeligi i Dariusza Pawlusińskiego nie będzie mógł optymalnie zestawić swojej pomocy. - Cudów nie wymyślimy w środku. W środku, gdzie Jagiellonia ma niezłych zawodników. Mają Hermesa, Bruno i Burkhardta, który dochodzi do formy, a kiedyś udowadniał, że potrafi grać w piłkę. Musimy im co najmniej sprostać - tłumaczy Lenczyk, którego zdaniem Bruno Coutinho jest jednym z ciekawszych pomocników w Polsce: - On podobno spuścił nieco z tonu. To jest jednak piłkarz, który swoją "niepolską" techniką użytkową potrafi świetnie uruchomić napastników. Pracuje też na całej długości i szerokości boiska.

Opiekunowi Pasów podoba się także gra innych Jagiellończyków: - Gra dwóch stoperów Jagiellonii, Skerli i Thiago może budzić uznanie. Jeżeli do tego dodam - co jest dla mnie niespodzianką - zupełnie spokojnie broniącego bramkarza, to Jagiellonia jest przyzwoitą drużyną. W zimie zaszło tam parę zmian i postawiono na zawodników umiejących grać w piłkę. Tam nie ma takiej sytuacji jak u mnie, że debiutanci dobrze wyglądają na treningach, a ja muszę im poświęcić co najmniej jeden mecz.

Uwadze Lenczyka nie uszły także forma nieśmiertelnego Tomasza Frankowskiego i przebłyski Kamila Grosickiego. - "Franek" może stać i spać koło stoperów, a tak naprawdę będzie robił wszystko, żeby ich uśpić i strzelić bramkę. W ostatnim meczu strzelił przecież bramkę głową przy dwóch "słupach". Grosicki z kolei indywidualną akcją potrafi tak namieszać obrońcom, że mogę w tym miejscu przypomnieć tylko mecz z Ruchem, kiedy ruszali Sobiech i Zając.

- Gra Grosickiego to pewna wskazówka do tego, w jakim kierunku iść wzmacniając skład. Sprowadzając zawodników, nie należy patrzeć tylko na tych dobrych, ale przede wszystkim na cechy pożądane w nowoczesnym futbolu. Na przykład taki Dawidowski sponiewierany przez Wisłę w ciągu ostatnich lat. Jego szybkość i dawne dobre cechy sprawiły, że nie boi się takich obrońców jak Choto. Trzeba szukać takich zawodników, a nie tylko zaawansowanych technicznie, których skuteczność w grze po analizie często okazuje się niewarta funta kłaków - puentuje Lenczyk.

Komentarze (0)