- Wracam do Holandii, tu już nic się nie zmieni - zapewnia w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Radosław Matusiak. - W Heerenven od czerwca jest nowy trener. Postanowiłem walczyć o pierwszy skład i nie biorę pod uwagę możliwości, że znów będę grał po kilka minut. Po tych kilkunastu miesiącach przeprowadzek chciałbym wreszcie zaznać trochę stabilizacji i pograć w jednym zespole dłużej niż pół roku. Te dwa lata, przez które obowiązuje mój kontrakt chcę poświecić na walkę o grę w Holandii. Dopiero po tym okresie zastanowię się, co dalej. No chyba, że zgłosi się jakiś super klub, ale na razie na to się nie zapowiada. Jedno jest pewne, na pewno nie wrócę znów do Polski – deklaruje czternastokrotny reprezentant naszego kraju.
Kiedy piłkarz wróci do Holandii? Wszystko zależy od tego ile Polska reprezentacja będzie grać na Euro 2008. Matusiak wierzy, że znajdzie się w 23-osobowej kadrze Leo Beenhakkera. W wypadku awansu Polski do kolejnych etapów mistrzostw zawodnik dostanie dłuższy czas na odpoczynek, przez co później dołączy do kadry Heerenven. - Wszystko zależy od długości Euro. Holendrzy zaczynają grać 7 lipca. Jeżeli nasza przygoda z Euro potrwa dłużej niż zakładają pesymiści, to pewnie dostanę więcej urlopu niż pozostali piłkarze Heerenven. Chyba nawet taka opcja mi pasuje. Najlepiej, żebyśmy grali do końca turnieju - śmieje się zawodnik.
Kilku ekspertów, między innymi Grzegorz Mielcarski czy Marek Koźmiński zapewnia, że Matusiak jest za słabym piłkarzem na zachodnią ligę. Wiele osób radzi piłkarzowi by poszukał sobie nowego klubu, ale w Polsce. Sam zawodnik te opinie odbiera z uśmiechem i zapewnia, że stać go na dużo więcej niż obecnie prezentuje. - To wszystkie są opinie ekspertów, więc pewnie są prawdziwe. No, bo to przecież są eksperci. Choć jeżeli moje umiejętności starczą na mecze z Belgią, Serbią czy Stanami Zjednoczonymi to ciężko powiedzieć, że jestem za słaby na przykład na holenderskiego Herkulesa czy włoską Ascoli. No, ale po co się tłumaczę. Jeżeli to powiedzieli eksperci to pewnie mają rację - ironizuje wychowanek ŁKS Łódź.
Media głośno informowały o sprzeczce, jaka rzekomo miała miejsce między piłkarzem a trenerem Maciejem Skorżą. Oliwy do ognia dodały wypowiedzi Matusiaka i właśnie to zadecydowało, że piłkarz częściej pojawiał się na ławce niż na boisku. Sam zawodnik zadecydowanie zaprzecza, a winą za cały rozgłos obarcza dziennikarzy. - To wymysł mediów. Nie kłóciłem się z trenerem Skorżą w szatni ani poza nią. Kiedy próbuję tłumaczyć dziennikarzom całą sprawę, to oni i tak piszą swoje. Papier jest cierpliwy i wszystko przyjmie. Ostatnio nie grałem, bo miałem uraz, który mi dokuczał - zdradza piłkarz, który w 2006 roku przez hiszpańską Marce został wybrany jednym z dziewięciu najbardziej utalentowanych graczy Europy.
Matusiak nie chce wspominać złych chwil z okresu swojego pobytu pod Wawelem. Piłkarz woli pamiętać dobre strony swojej gry w Krakowie. Jedną z nich jest tytuł mistrza Polski, w który Matusiak miał swój wkład. - To już było i minęło. Nie chcę się już żalić na łamach prasy. Na pewno będę mieć kilka fajnych wspomnień. Poznałem wspaniałych ludzi, miałem kontakt z bardzo dobrymi kibicami. Wolę wspominać to, co dobre a nie to, co złe. Duży plusem jest też to, że zostałem wreszcie mistrzem Polski. Może za dużo się do zdobycia tytułu nie przyczyniłem, ale zawsze fajnie będzie powspominać i popatrzeć na medal - kończy Radosław Matusiak.