Brazylijska kolonia w Lublinie się rozrasta

Piłkarze z Ameryki Południowej mają pomóc Motorowi w walce o utrzymanie na zapleczu ekstraklasy. Dwaj z nich zostali już zgłoszeni do rozgrywek i zaliczyli debiut w lubelskiej drużynie, a kolejny Brazylijczyk niedawno pojawił się w klubie.

Paweł Patyra
Paweł Patyra
Jesienią sezonu 2007/2008 do Motoru dołączył pierwszy w historii gracz z kraju kawy - Rodolfo. Nie olśnił on jednak swoją grą - zaledwie kilka razy wszedł na boisko w końcówkach meczów i szybko pożegnał się z Lublinem. Zimą bieżącego roku kolejny raz dano szansę Brazylijczykom, piłkarzy polecili ukraińscy menedżerowie. Jako pierwszy nad Bystrzycą zameldował się Alan Santana. 23-letni zawodnik nieźle prezentował się w sparingach i przekonał sztab szkoleniowy do swoich umiejętności. - Alanowi jest bardzo trudno zabrać piłkę, on fantastycznie się zastawia. Może jeszcze motorycznie nie jest gotowy na grę w I lidze - analizuje Przemysław Delmanowicz. W pierwszej części sezonu lubelska jedenastka straciła sporo bramek. Rywalizację w defensywie wzmocnił Joao Carlos. 25-latek zaprezentował się w końcówce starcia z Widzewem Łódź, a prawdziwy chrzest bojowy przeszedł w meczu przeciwko Pogoni Szczecin, kiedy rozegrał pełne 90 minut. - Carlos zagrał poprawne zawody, ale zbyt nerwowo. Popełnił dwa niesamowite błędy, kiedy powinien grać prosto, a wybijał na róg czy gdzieś w trybuny - to nie w tej klasie rozgrywkowej. Z nim trzeba przede wszystkim rozmawiać, dla niego wszystko jest nowe - ocenia Bogusław Baniak.
Carlos przebił się do podstawowej jedenastki Motoru.
Wydawało się, że kadra zespołu jest już zamknięta, mimo to w klubie pojawił się nowy piłkarz. Barw lokalnego rywala - Górnika Łęczna broni trzech Brazylijczyków i lublinianie najwidoczniej im pozazdrościli, gdyż sprawdzają Divone Ramę. W środę po raz pierwszy trenował on z drużyną. Może być to ostatni transfer Motoru. - Na pewno nie pozwolę na to, co zrobiono w Pogoni. Trzech i wystarczy - zapewnia trener Baniak. W przypadku Rodolfo spory kłopot stanowiła bariera językowa, która utrudniała jego funkcjonowanie w zespole. Obecnie obcokrajowcy starają się jak najszybciej zaaklimatyzować w nowym środowisku, a rolę tłumacza zazwyczaj pełni Delmanowicz. - Dwóch - Carlos i Diva mówi po angielsku, tak że nie ma problemu. Muszę też powiedzieć, że Alan zrobił duże postępy jeśli chodzi o polski. Piłka jest językiem międzynarodowym. Największym kłopotem nie była komunikacja między trenerem a zawodnikiem, ale zgranie na boisku. Zawodnik nawet jak nie zna języka, a dostaje informację na rzutniku multimedialnym czy rozrysowaną na papierze, to mniej więcej wie co ma robić - wyjaśnia asystent Baniaka.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×