Pod koniec spotkania z Legią Warszawa urazu nabawił się Jasmin Burić i pewne było, że przeciwko Arce Gdynia od pierwszej minuty wystąpi Krzysztof Kotorowski. Było sporo obaw o jego postawę, bowiem od początku maja zeszłego roku "Kotor" rozegrał tylko jedno oficjalne spotkanie w pierwszej drużynie. - Nie ma co obliczać ile czasu nie grałem - mówi bramkarz poznaniaków. - Występowałem w sparingach z silnymi drużynami i czułem się bardzo dobrze. Cały czas jestem też w treningu. Myślę, że moja gra nie wyglądała najgorzej. Chodziło o to, żeby z tyłu była pewność i udało się ją zachować. Obrońcy spisali się na medal, bo Arka zagroziła nam tylko po stałym fragmencie gry.
Rzeczywiście gdynianie mieli jedną naprawdę dobrą sytuację do zdobycia gola, ale zakończyli ją niecelnym strzałem. Kotorowski musiał bronić tylko kilka mało groźnych uderzeń. - To nie było łatwe jednak spotkanie dla bramkarza. Cały czas trzeba było być skoncentrowanym i kilka piłek mogło przejść wzdłuż bramki - dodaje 34-letni golkiper.
W najbliższą sobotę Lech zmierzy się na wyjeździe z Wisłą Kraków. Czy Kotorowski ma szansę na występ? - Jeżeli będzie taka potrzeba, to nie ma problemu. Jestem w stu procentach gotowy do gry - zapewnia lechita. Wszystko jednak wskazuje na to, że znów będzie musiał zasiąść na ławce rezerwowych, bowiem Burić powinien zdążyć wrócić do zdrowia.