Jak długo można powtarzać, że okres przygotowawczy w wykonaniu piłkarzy ŁKS-u był z powodu problemów organizacyjnych i finansowych, praktycznie nieprzepracowany? Prawdopodobnie aż do czerwca, bowiem efekty pracy nad kondycją, a raczej jej braku, widać będzie do końca sezonu. Z każdym tygodniem, jak zapewniał od początku rundy trener Grzegorz Wesołowski, powinno być jednak coraz lepiej, a różnica w przygotowaniu fizycznym w porównaniu do rywali, coraz mniejsza. Z tego powodu wydaje się, że dwa tygodnie przerwy, spowodowane żałobą narodową po katastrofie pod Smoleńskiem, powinny wyjść łodzianom na dobre.
Zdanie to nie do końca podziela szkoleniowiec klubu z al.Unii. - Z jednej strony, każdy trening jest w naszym przypadku na wagę złota, ale skoncentrować się na zajęciach jest w tej sytuacji niezwykle trudno. Spotkaliśmy się w w dzień katastrofy przed treningiem, ale nie byliśmy w stanie go przeprowadzić. Widać było, że każdy myślał tylko o tragedii w Smoleńsku i dlatego zrobiliśmy 2-dniową przerwę. Widać było w tym tygodniu skupienie i powagę na twarzach zawodników, nastrój nie może być dobry, ale może czas zagoi rany - mówi Wesołowski.
Do najbliższej ligowej potyczki ŁKS-u zostało jeszcze 6 dni, czasu jest więc dużo. W minionym tygodniu kilku zawodników narzekało na drobne urazy, jednak wydaje się, że nie powinny być one przeszkodą w kontekście pojedynku z Sandecją. Wyjątkiem jest Damian Nawrocik, który doznał kontuzji stawu skokowego.
- Pechowy dla Damiana był czwartkowy trening. Odnowiła mu się kontuzja stawu skokowego i po konsultacji z lekarzem, zdecydował się on na zabieg artroskopii. Na boisko powróci więc za około 2-3 tygodnie - powiedział rzecznik prasowy piłkarskiej sekcji ŁKS-u - Jarosław Paradowski.
Wiele wskazuje na to, że do soboty gotowi do gry będą już rekonwalescenci - przechodzący rehabilitację Robert Łakomy i wracający do zdrowia po chorobie Wahan Geworgyan.