Już w środę piłkarze Stali Stalowa Wola rozegrają zaległe spotkanie ligowe. Atmosfera przed tym pojedynkiem będzie napięta. W poniedziałek zawodnicy nie wyszli na trening. Chcieli w ten sposób zaprotestować przeciwko zaległościom finansowym. Stalowcy mają także problemy kadrowe, gdyż kilku zawodników ma kłopoty zdrowotne. O całej otoczce meczu z Wisłą Płock opowiedział trener zielono-czarnych, Janusz Białek.
O proteście piłkarzy: Nie chciałbym tego jakoś rozwijać. Jest to forma zwrócenia uwagi na siebie. Ja wyraziłem swoje zdanie, natomiast muszę uszanować to, co się dzieje. Na wtorek wyznaczyłem godzinę 10.00 na trening i oczekuję na nim zawodników. Taka decyzja zawsze jest zaskakująca, bo jednak zawsze lepiej się dogadywać i w tych gabinetach ustalać i załatwiać. Takie rzeczy się zdarzają i one nigdy nie są przyjemne, łatwe, lekkie. Myślę, że każdego wprawiają w zakłopotanie. Rozmawiałem z prezesem Kaczmarskim o decyzji zespołu, poinformowałem go o niej. Myślę, że to jest pierwszy sygnał, który dostał ode mnie i na pewno członkowie zarządu też zostaną powiadomieni, następnie podejmą jakieś decyzje. Chciałbym, żebyśmy byli skupieni na środowym spotkaniu i wszystkie problemy zostawili w szatni.
O problemach kadrowych: W tej chwili mamy czterech zawodników z przeziębieniem i to niestety jest cała obrona. Po paru dniach leżenia w łóżku wrócił Stanisław Wierzgacz. W poniedziałek masażysta zgłosił mi, że gorączkę mają Jacek Maciorowski, Piotr Szymiczek i Krystian Lebioda. Czwartym zawodnikiem jest Jurij Mychalczuk. Odesłałem zawodników do łóżek. Mam nadzieję, że do środy będą zdolni do gry. Po tych meczach wyjazdowych aż chce się zagrać u siebie. Szkoda, że w najbliższym meczu nie będę mógł skorzystać z Kamila Gęśli oraz z pauzującego za kartki Pawła Wasilewskiego. Pozostali są w niezłej dyspozycji. Pokazał to ostatni mecz w Bielsku-Białej. Dobrze wypadła także gra kontrolna z juniorami. Pod tym względem można być optymistą.
O Longinusie Uwakwe: Jest już gotowy do gry. Był z nami już w Bielsku-Białej, rwał się do gry, ale nie chciałem ryzykować. Być może jego obecność na boisku dałaby upragnione zwycięstwo, ale nie chciałem ryzykować jego zdrowia. Myślę, że w tych najbliższych meczach on odrobi to, co zakładaliśmy, czyli dobrą, skuteczną grę w defensywie, która szczerze powiedziawszy nie jest naszą najmocniejszą stroną.
O boisku: Problemy boiskowe nie są dla nas nowością. One ciągną się praktycznie od końca stycznia. To, że nie trenowaliśmy na płycie głównej, spowodowało, że przypomina ona dziś ligowe boisko. Myślę, że nie powinno być z tym problemów. Do dobrego człowiek zdecydowanie szybciej się przystosowuje niż do złego. Pokazały to mecze w Katowicach i Bielsku-Białej.