Jose Mourinho: Barcelona nie jest faworytem

Inter Mediolan rozpoczyna walkę o finał Ligi Mistrzów. Po raz trzeci w tym sezonie Champions League na drodze Nerazzurri stanie FC Barcelona. Jose Mourinho zachowuje optymizm przed pojedynkiem z Katalończykami.

Niektóre media sugerują, że Inter i Barcelona powinny zmierzyć się ze sobą w finale, bo z grona półfinalistów najbardziej na to zasługują. Z tym stwierdzeniem nie zgadza się szkoleniowiec włoskiej ekipy. - Nie lubię określenia przedwczesny finał, bo coś takiego nie istnieje. Finał jest tylko jeden. Zagra w nim ten, kto wygra. Lyon i Bayern zasługują na szacunek. Znalazły się w tym miejscu w taki sam sposób jak my. Każda z drużyn ma 25 proc. szans na wygranie trofeum - powiedział Portugalczyk.

- Lyon jest w półfinale po raz pierwszy, ale często walczył w fazie pucharowej rozgrywek. Wyeliminował już Real Madryt i Bordeaux. Bayern w moim odczuciu ma jednego z najlepszych trenerów na świecie i historię bogatą w trofea - dodał.

Inter trzeci raz w tym sezonie pierwszy mecz rozegra u siebie, a rewanż na terenie rywala. - W moim przypadku zawsze tak się działo, nawet wtedy, gdy wygrałem Ligę Mistrzów. Z Chelsea z kolei odpadłem w półfinale. Droga nigdy nie jest łatwa. Naturalne, że trudniej grać najpierw u siebie, ale my już wyeliminowaliśmy Chelsea i CSKA, chociaż w tamtych meczach także rewanż rozgrywaliśmy na wyjeździe - zauważył Mourinho.

Barcelona do Mediolanu z konieczności przyjechała autokarem. Trener Interu nie uważa jednak, by to wpłynęło na obraz gry. - Nie wiem, czy piłkarze Barcelony będą zmęczeni. O to trzeba by ich zapytać. Jeżeli mi przytrafiłoby się coś podobnego, starałbym się wykorzystać te chwile na skupienie, zwiększenie motywacji. To nie jest dramat. Samolot na pewno jest wygodniejszy, ale są tacy piłkarze jak Bergkamp czy Mariga, którzy wolą jeździć autokarem - podkreślił.

Wielu uważa, że piłkarze Interu będą musieli pilnować przede wszystkim Lionela Messiego, jeżeli myślą o pokonaniu Katalończyków. - Nie możemy myśleć tylko o Messim. W piłce nie broni się przed jednym człowiekiem, ale przed całym zespołem, a ta drużyna pokonała nas w fazie grupowej. Wówczas był jednak listopad, a teraz mamy kwiecień. Oni są tak dobrzy jak wtedy, a my na pewno się polepszyliśmy, zarówno pod względem taktycznym, jak i mentalnym. Mówi się, że Barcelona jest faworytem, ale ja sądzę, że mamy 50 procent szans na awans. Między brakiem tytułów a trzema jest spora różnica, ale często tę różnicę tworzą szczegóły - wyjaśnił.

Komentarze (0)