Początek spotkania był dla Legionistów wymarzony. Tak samo, jak w ostatnim meczu z Jagiellonią wyszli oni na prowadzenie niedługo po pierwszym gwizdku sędziego. Dalekie podanie od Tomasza Jarzębowskiego do Marcina Mięciela otworzyło drogę do bramki napastnikowi z Łazienkowskiej. Popularny Miętowy sprytnie przelobował bramkarza Piasta, a piłka zatrzepotała między słupkami.
- Takie mieliśmy założenia, żeby zagrać wysoko, pressingiem. Udało nam się szybko strzelić bramkę, ale później to o dziwo Piast zaczął grać lepiej. Najważniejsze, że wygraliśmy. Po drugiej bramce już podświadomie odpuściliśmy, bo mamy niedługo mecz z Koroną. Kontuzji nie ma, jedynie przy starciu z bramkarzem przy pierwszej bramce zbił mi mięsień czworogłowy. Mimo tego, że momentami nie wyglądało to dobrze, to kontrolowaliśmy to spotkani i myślę, że wygraliśmy zasłużenie - mówił Mięciel po meczu.
Legia w piątek strzelała gole z niezwykłą regularnością, co 30 minut. Około 30. minuty Sebastian Szałachowski wyraźnie zezłoszczony gorszą grą swojego zespołu po zdobyciu pierwszej bramki, zabrał się z piłką ze swojej połowy, przebiegł 50. metrów i między obrońcami podał do wychodzącego na pozycję Bartłomieja Grzelaka. Napastnik gospodarzy piątkowych zawodów został zahaczony przez bramkarza gości i upadł przed polem karnym.
- Uważam, że czerwona kartka była ewidentna. Może bym nie doszedł do piłki, którą sobie wypuściłem i od razu zdobył gola, ale mógł bym do nie dobiec i podać komuś na lepszej pozycji. W takich sytuacjach sędziowie zawsze gwiżdżą - mówił Grzelak.
Wtórował mu ten, który za faul na napastniku wyleciał z boiska, czyli Maciej Nalepa: - Mimo tego złego wyniku myślę, że pokazaliśmy całkiem dobrą grę. Mam nadzieję, że taka postawa pozwoli nam pozostać w Ekstraklasie. Co do faulu, to był ewidentny, trafiłem Grzelaka w nogi - mówił bramkarz.
Druga bramka dla Legii padła w 34. minucie, z rzutu wolnego wywalczonego przez Grzelaka. Tym razem Maciej Iwański, tak samo, jak Tomasz Kiełbowicz w spotkaniu przeciwko Jagielloni, uderzył nad murem w samo okienko.
- Po zdobyciu gola nie tylko źle fizycznie wyglądaliśmy, ale również taktycznie. Pięciu graczy atakowało a pięciu broniło i nie nadążali za tymi co mają piłkę. Za dużo miejsca było w środku. Nie patrzę komu strzelam, akurat złożyło się, że była to jego pierwsza minuta stania na bramce. Dla mnie była to idealne pozycja, i rzadko miewało okazję na uderzenia z wolnych ostatnio. Która bramka ładniejsza, moja czy Kiełbika? Myślę, że jeszcze piękniejsze przed nami - mówił popularny Ajwen.
Ostatnią bramkę, dobijając przeciwnika z Gliwic, zdobył bohater akcji z 30. minuty, czyli Grzelak. Po podaniu od Iwańskiego w 61. minucie, zastawił się, obrócił i uderzył po długim słupku. - Cieszymy się, chociaż poziom tego spotkania. Nasza gra w spotkaniu z Piastem nie napawa może wielkim optymizmem, ale po dobrym spotkaniu zawsze przychodził słabsze i po meczu z Jagiellonią teraz gorzej graliśmy - mówił wychodzący jako ostatni z szatni po piątkowym meczu Grzelak.