LM: Madrycke marzenie kontra antymadrycka obsesja

W środę poznamy drużynę, która 22 maja zmierzy się z Bayernem Monachium w finale Ligi Mistrzów. O prawo występu na Estadio Santiago Bernabeu rywalizować będą w rewanżowym spotkaniu półfinałowym piłkarze Barcelony oraz Interu Mediolan. Przed tygodniem Nerazzurri udzielili srogiej lekcji Dumie Katalonii, ogrywając ją na San Siro 3:1.

Zaliczka z pierwszego meczu stawia mistrzów Włoch w znakomitej pozycji przed rewanżem. Co ciekawe, za kadencji Josepa Guardioli Barcelona jeszcze nigdy nie przegrała spotkania różnicą dwóch bramek. Mało tego, plan taktyczny przygotowany przez "The Special One" sprawił, że w jednym z najważniejszych spotkań sezonu barcelończycy byli jedynie cieniem samych siebie. - To mecz piłkarski, a nie magiczna noc. Musimy znowu być sobą. Nie wiemy czy potrafimy odwrócić losy rewanżu, ale damy z siebie wszystko, by trafić do finału - mówi ostrożnie Guardiola i dodaje, że klucz do sukcesu tkwi w głowach jego piłkarzy: - Inter nie ma znaczenia, ani jego wielki trener, ani jego wspaniali piłkarzy. Jedyną rzeczą, która ma znaczenie jest to, że jesteśmy sobą.

Jak pokazało pierwsze spotkanie, pod względem taktycznego przygotowania zespołu górą był Jose Mourinho. To samo tyczy się "wojny mózgów", którą portugalski szkoleniowiec nie raz już prowokował. Tym razem posunął się bardzo daleko, twierdząc, że ma Barcelona kieruje się negatywną motywacją. Wszystko przez to, że tegoroczny finał Ligi Mistrzów rozegrany zostanie na Estadio Santiago Bernabeu, czyli stadionie największego krajowego rywala Blaugrany, Realu Madryt. Według Mourinho, triumf w Madrycie ma dla Barcelony większe znaczenie, niż ewentualna możliwość obrony tytułu sprzed roku... - To co chcę przekazać swoim graczom, to to, żeby podążali za marzeniem. Dla nas to jest marzeniem, a nie obsesją. Dla Barcelony natomiast to obsesja. Moim piłkarze byliby dumni grając w finale w Madrycie, Moskwie, Londynie czy gdziekolwiek. Dla nich jest inaczej - oni już spełnili marzenia grając w finale w Rzymie i Paryżu. Teraz mają obsesję. Ta obsesja nazywa się Madryt i Santiago Bernabeu - mówi Mourinho.

Dla Portugalczyka będzie to kolejny powrót na Camp Nou, gdzie w latach 90' ubiegłego wieku był asystentem sir Bobby Robsona i Louisa van Gaala. Kapitanem Barcelony był wówczas Josep Guardiola. - Nie wiedziałem wtedy, że jest tak utalentowany. Nie miałem tego spojrzenia. Gdybym to wtedy widział, prosiłbym prezydenta klubu, żeby został w klubie - wspomina kataloński szkoleniowiec.

Będzie to już czwarta w tym sezonie rywalizacja Barcelony i Interu. Oprócz tej sprzed tygodnia, zespoły spotkały się także w fazie grupowej rozgrywek. Jesienią w Mediolanie padł remis 0:0, a w Barcelonie górą byli goście wygrywając 2:0. Była to jedyna porażka Nerazzurrich w tej edycji Ligi Mistrzów.

Dla Dumy Katalonii triumf w najważniejszych rozgrywkach klubowych na świecie nie jest niczym nowym. Po raz pierwszy sięgnęli po niego w sezonie 2005/2006, kiedy w finale pokonali 2:1 Arsenal Londyn. Przed rokiem powtórzyli sukces, pokonując w 2:0 Manchester United. Inter natomiast jeszcze nigdy nie wystąpił w finale Ligi Mistrzów. Mediolańczycy sięgali natomiast po zwycięstwo w poprzedniku tych rozgrywek, czyli Pucharze Mistrzów, ale było to przeszło 40 lat lat temu (1964, 1965).

Do środowego spotkania Barcelona przystąpi bez swojego kapitana. Przed tygodniem Carles Puyol został upomniany przez sędziego żółtą kartką, która wykluczyła go z gry w tym meczu, ale wróci na ewentualny finał. Zagrożonych absencją w nim jest z kolei kilku innych ważnych zawodników zarówno Interu i Barcelony. Żółte kartki otrzymane w rewanżu uniemożliwią występ w finale Danielowi Alvesowi, Gerardowi Pique, Samuelowi Eto'o, Maiconowi, Walterowi Samuelowi oraz Javierowi Zanettiemu.

Pod znakiem zapytania stanął występ Wesley Sneijdera. Pomocnik Interu narzeka na kontuzję mięśnia prostego lewego uda. Podobnie jednak było przed rewanżem 1/4 finału z CSKA Moskwa, kiedy zawodnikowi doskwierał uraz pachwiny, ale ostatecznie zagrał na Łużnikach i strzelił zwycięskiego gola dla Interu. Pep Guardiola nie będzie mógł na pewno skorzystać z Andresa Iniesta, którego zabrakło także w pierwszym meczu na San Siro.

FC Barcelona - Inter Mediolan / śr. 28.04.2010 godz. 20:45

Pierwszy mecz: 1:3

Komentarze (0)