Wściekłość, żal, rozpacz - takie uczucia po spotkaniu z Wisłą towarzyszyły piłkarzom Piasta. Gliwiczanie nie potrafili się pogodzić z decyzjami arbitra, który - ich zdaniem - znacząco wpłynął na obraz tego widowiska. - Dwa pierwsze trafienia padły ze spalonych. Nie chciałbym tego komentować, ale przypomnę, że pierwsza bramka dla Polonii Warszawa też została zdobyta w nieprzepisowy sposób. Jeżeli uznaje się takie gole, to ja nie wiem, co się dzieje - mówił po meczu Mariusz Muszalik.
W słowach nie przebierał inny pomocnik niebiesko-czerwonych, Bartosz Iwan. - To jest skandal! Arbiter boczny nie podniósł chorągiewki w pięciu czy sześciu sytuacjach, chociaż powinien. To, co dzisiaj wyczyniał liniowy to katastrofa! - grzmiał były zawodnik GKS-u Katowice.
Szkoleniowiec Piasta, Ryszard Wieczorek zasugerował, że błędy arbitrów na niekorzyść jego zespołu nie są dziełem przypadku. - Ten sam sędzia, który biegał obok mnie, popełnił też błąd w meczu z Polonią. Wydawało się, że wszystko jest ok, ale pierwsza bramka dla warszawian też padła ze spalonego. Przypominam też sobie, że w meczu z Koroną prawidłowo zdobyliśmy gola, ale sędziowie go nie uznali, bo liniowy uniósł chorągiewkę.
Przed Piastem cztery spotkania o być albo nie być w ekstraklasie. Niebiesko-czerwoni muszą wygrać co najmniej trzy z nich, jeżeli marzą o pozostaniu w ligowej elicie. - Teraz praktycznie każda porażka eliminuje nas z walki o utrzymanie. Z Lechią musimy wygrać - stwierdził Paweł Gamla.
Piłkarze z Gliwic mają nadzieję, że w kolejnych konfrontacjach błędów arbitrów już nie będzie. - Rozumiem, że ktoś się może pomylić raz, ale dwa i to w każdym meczu, w najważniejszych dla nas spotkaniach? Zrobiło się niebezpiecznie. My się nie poddajemy, ja nadal wierzę w moich piłkarzy. Wierzę, że będziemy punktować, ale mam też nadzieję, że nikt nam w tym nie będzie przeszkadzał - zakończył Wieczorek.