- Trudno mi w jakikolwiek sposób skomentować wypowiedzi zawodników Barcelony. Oni mogą mówić, co chcą. Nie martwię się tym, bo ja przyleciałem tutaj po to, żeby rozegrać mecz. Jestem jednak zaskoczony tym wszystkim. Nie wiem, czy odrobienie straty z pierwszego spotkania jest aż takim dramatem dla najlepszego klubu na świecie? To nie jest żadna wojna. Dobry wynik jest w zasięgu Barcelony. Messi gra przeciwko mnie? Wygra 50:0, bo ja nawet piłki nie dotknę. Kto wie, może Interowi podobnie jak Arsenalowi strzeli kolejne gole - powiedział Portugalczyk.
Mourinho zapewnił, że jego piłkarze nie skupią się na kryciu tylko jednego zawodnika. - Nigdy tak nie grałem i w środę nic się nie zmieni. Jeżeli będziemy mieli trochę szczęścia, uda się nam ograniczyć Messiego. Bez tego będzie ciężko, bo trudno jest ograniczyć doskonałość - zauważył.
Pierwszy mecz zakończył się zwycięstwem Interu 3:1. Włosi liczą na obronienie zaliczki. Powoli spełniają swój sen o finale Ligi Mistrzów. - Ja już wygrałem Ligę Mistrzów, ale Inter od dawna nie potrafi. Chciałbym pomóc Morattiemu i kibicom Interu w osiągnięciu tego celu, to moje marzenie. Jeżeli mi się uda, będę bardzo szczęśliwy. Powiedziałem moim zawodnikom, że chcę grać zgodnie z duchem Fair Play i pomóc sędziemu. Jeżeli każdy zawodnik będzie tego przestrzegał, ułatwimy pracę arbitrowi. Poradziliśmy sobie w trudnej grupie, wyeliminowaliśmy jednego z głównych kandydatów do triumfu w rozgrywkach, Chelsea Londyn, później mieliśmy szczęście w losowaniu, a teraz walczymy z mistrzami świata - wyjaśnił Mou.
Szkoleniowiec Interu nie ma wątpliwości, że Barcelona ma obsesję na punkcie sukcesów. - Powiedziałem mojej drużynie, żeby podążała za marzeniem, ale ono nie może stać się obsesją. Dla Barcelony to już jest obsesja. Moi piłkarze byliby bardzo dumni, gdyby awansowali do finału, a Barcelona już wygrała Ligę Mistrzów i w jej przypadku nie można mówić o marzeniu, tylko o prawdziwej obsesji. Już w listopadzie, kiedy graliśmy na Camp Nou, śpiewano tutaj: "Jedziemy do Madrytu". To nie żadna krytyka, ale stwierdzenie faktu. Piłkarze Barcy mają obsesję na tym punkcie, ale i wy dziennikarze. Wykonaliście naprawdę świetną robotę przed tym meczem.
Wiadomo już, że w szeregach Interu na pewno zobaczymy Wesleya Sneijdera, którego występ do wtorku stał pod dużym znakiem zapytania. - Sneijder czuje się dobrze i zagra. Zobaczymy, czy będzie w odpowiedniej dyspozycji i wytrzyma 90 minut. On bardzo chce wybiec na boisko. Dla mnie decyzja jest trudniejsza, bo przed nami inne ważne mecze, ale nie pozostaje mi nic innego, jak zaryzykować. Łatwo się domyślić, że wiele nie zmienimy. Dla podtrzymania tradycji. Zagrają: Julio Cesar, Maicon, Lucio, Samuel, Zanetti, Cambiasso, Motta, Sneijder, Eto'o i Milito. Pandev? A musicie wszystko wiedzieć? - mówił Mourinho.
W tym sezonie Inter już raz grał na Camp Nou i przegrał 0:2. Jeżeli i tym razem padnie taki wynik, do finału awansuje Barca. - Doskonale pamiętam mecz z 29 listopada i konferencję prasową. To była najłatwiejsza konferencja w moim życiu. Fantastyczna Barcelona, kiepski Inter. Mam nadzieję, że teraz czeka nas zupełnie inny mecz, bo w tamtym spotkaniu Barca miała niesamowitą przewagę. Mój zespół się jednak rozwinął i liczę na zupełnie inne starcie. Już pierwszy mecz był inny. Barcelona cały czas jest tym samym wielkim zespołem, ale Inter to teraz kompletnie inna drużyna - zakończył.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)