LE: Kto przejdzie do historii? Rewanże 1/2 finału

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zbliża się do końca pierwsza edycja Ligi Europejskiej. W czwartek poznamy drużyny, które 12 maja spotkają na HSH Hamburg Arena w premierowym finale rozgrywek. W dalszym ciągu szanse na awans ma gospodarz wspomnianego obiektu, Hamburger SV, który po bezbramkowym remisie w pierwszym meczu zmierzy się na wyjeździe z Fulham Londyn. W drugiej półfinałowej parze rywalizują piłkarze Liverpoolu i Atletico Madryt. Przed tygodniem górą byli Hiszpanie, wygrywając u siebie 1:0.

W tym artykule dowiesz się o:

Jedyną bramkę pierwszego dnia półfinałów zdobył dla Rojiblancos niezawodny Diego Forlan, któremu przy strzeleniu gola dopisało jednak szczęście, bowiem Pepe Reinę musiał pokonać na raty. Urugwajczyk udowodnił, że potrafi zdobywać bramki także bez Sergio Aguero przy boku. 23-letni Argentyńczyk musiał w tamtym spotkaniu pauzować z powodu nadmiaru żółtych kartek, ale teraz jest przygotowany do walki na Anfield Road. - Kiedy przychodziłem do Europy, to właśnie dla takich nocy. Liverpool na własnym stadionie jest jedną z najlepszych drużyn na świecie, ale to mecz, który musimy rozegrać na spokojnie i po swojej myśli - komentuje zięć samego Diego Maradony.

Duetu Forlan-Aguero obawia się menedżer The Reds, Rafa Benitez: - Wiemy, że Atletico jest bardzo groźne w kontratakach oraz że Aguero i Forlan są niebezpieczni i obaj potrafią zdobywać gole. Jednak jeśli nie będziemy potrafili zachować czystego konta, to jesteśmy przygotowani na strzelenie większej ilości bramek. Benitez z zazdrością patrzy na pierwszą linię Atletico, bowiem sam nie ma kim zastąpić kontuzjowanego Fernando Torresa. Hiszpan i notabene wychowanek Atletico nie zagra już w tym sezonie, a zastępujący go David N'gog nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Przed tygodniem na Estadio Vicente Calderon nie potrafił ani razu zagrozić bramce Atletico. W miniony weekend Liverpool rozbił 4:0 Burnley, ale wszystkie trafienia były dziełem graczy drugiej linii: Stevena Gerrarda, Yossi Benayouna i Maxi Rodrigueza. Ten ostatni, również były gracz Atletico, nie może grać dla Liverpoolu w Lidze Europejskiej ze względu na to, że występowałby już w tych rozgrywkach jesienią w barwach Atletico.

Benitez w dalszym ciągu nie może skorzystać z Fabio Aurelio, Martina Skrtela, Martina Kelly'ego oraz Emiliano Insuy.

Atletico do awansu wystarczy remis. Jak pokazała historia ich występów w tegorocznych rozgrywkach pucharowych, podopieczni Quique Sanchez Floresa potrafią osiągnąć taki wynik na boisku rywala. - Nasze doświadczenia z Lizbony, Walencji i Stambułu mówią, że możemy zremisować na Anfield - komentuje szkoleniowiec madryckiej drużyny. Rojiblancos w drodze do półfinału Ligi Europejskiej faktycznie nie przegrali jeszcze na wyjeździe, zwycięsko remisując w rewanżach ze Sportingiem Lizbona i Galatasaray Stambuł oraz w pierwszym meczu z Valencią.

Remis nie będzie natomiast zadowalał Fulham. Podopieczni Roya Hodgsona po pierwszym meczu na HSH Hamburg Arena przywieźli do Londynu bezbramkowy remis i by rozstrzygnąć losy awansu na swoją korzyść bez konkursu rzutów karnych muszą wygrać rewanż na Craven Cottage. O bramki może być jednak trudno, bowiem nie w pełni sił jest zdecydowanie najlepszy napastnik Fulham, Bobby Zamora. Menedżer porównuje to do sytuacji, w której Wayne Rooney wypada ze składu Manchesteru United lub Steven Gerrard nie może zagrać w meczu Liverpoolu: - Wszystko jest skupine wokół tych piłkarzy. O ile Zamora ma jeszcze szanse na występ w rewanżu, o Hodgson na pewno nie będzie miał do dyspozycji Chrisa Bairda i Johna Pantsila.

Opiekun Cottagers twierdzi, że zmiana szkoleniowca, która w minionych dniach dokonała się w Hamburgerze nie będzie miała wielkiego wpływu na grę tej drużyny: - Drużynę objął asystent poprzedniego trenera, więc nie będzie żadnej zmiany stylu gry. Spodziewam się takiego samego HSV, z jakim graliśmy tydzień temu. Po serii rozczarowujących wyników w Bundeslidze włodarze klubu podziękowali za pracę Bruno Labbadii i jego miejsce zajął Ricardo Moniz. Jak widać, Labbadii nie uratowała nawet znakomita postawa w Lidze Europejskiej. - Przez ostatnie dni wiele się działo, ale teraz musimy się skoncentrować. Gra w finale na własnym stadionie jest niesamowitą motywacją, ale zbyt duża presja może zaszkodzić zawodnikom - tłumaczy Moniz.

Nowy szkoleniowiec Hamburgera ma za sobą samodzielną pracę między innymi z Tottenhamem Hotspur, z którym w lutym 2007 efektownie pokonał Fulham na jego obiekcie 4:0 w meczu Pucharu Anglii. - To dla mnie miłe uczucie, że przy ostatniej wizycie tutaj wygrałem w takich rozmiarach - komentuje Hiszpan, który w rewanżu na Craven Cottage nie będzie mógł skorzystać z pauzującego za kartki Piotra Trochowskiego oraz prawdopodobnie chorego Dennisa Aogo. Decyzja o tym, czy ten ostatni wystąpi ma zapaść tuż przed samym spotkaniem.

Najbardziej utytułowanym na arenie międzynarodowej klubem spośród czwórki rywalizującej o pierwszy finał Ligi Europejskiej jest Liverpool. The Reds mają na swoim koncie 5 triumfów w Pucharze / Lidze Mistrzów oraz 3 zwycięstwa w Pucharze UEFA. Do tego trzykrotnie sięgali po Superpuchar Europy. Drugi w tej klasyfikacji jest Hamburger SV, który może pochwalić się zdobyciem Pucharu Mistrzów oraz Pucharu Zdobywców Pucharów. Następne jest Atletico Madryt z trofeum za Puchar Zdobywców Pucharów. Wreszcie Fulham jest całkowitym debiutantem na tym szczeblu rozgrywek. Ekipa z zachodniego Londynu jeszcze nigdy w historii nie grała w finale europejskich rozgrywek.

***

Fulham Londyn - Hamburger SV / czw. 29.04.2010 godz. 21:05

Pierwszy mecz: 0:0

Liverpool FC - Atletico Madryt / czw. 29.04.2010 godz. 21:05

Pierwszy mecz: 0:1

Źródło artykułu: