Robert Lewandowski był gościem na kanale Rio Ferdinanda. W trakcie rozmowy były piłkarz rzucił kapitanowi reprezentacji Polski wyzwanie - wytypowanie piątki zawodników do swojej drużyny marzeń. Były jednak pewne zastrzeżenia.
Kombinacja mogła być dowolna, choć "Lewy" nie mógł wskazać ani jednego bramkarza. Po długim namyśle i dogłębnych analizach napastnik wyselekcjonował pięć nazwisk, i co ciekawe, wszyscy byli powiązani w przeszłości z Bayernem Monachium.
- Franck Ribery. Jego szczyt to było coś niesamowitego. On nie lubił strzelać goli. Potrafił minąć ośmiu gości i mieć przed sobą pustą bramkę, ale i tak wolał podać. Był niezwykły - uargumentował swój wybór Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza
Następnie 36-latek wskazał Davida Alabę, Xabiego Alonso i Arjena Robbena. W przypadku reprezentanta Holandii polski napastnik pokusił się o wbicie szpilki.
- On akurat nie lubił podawać. Robben był zawodnikiem, który trenował cały czas. Po meczu, przed meczem, na początku tego nie rozumiałem - docenił Lewandowski.
Przy piątym zawodniku piłkarz FC Barcelony nieco się zawahał. Najpierw wskazał na jedno nazwisko, lecz po krótkim namyśle zmienił zdanie.
- Jerome Boateng. W najlepszej formie miał wszystko. Był silny, grał obiema nogami, był szybki. Zrobił na mnie wielkie wrażenie. Ale moment... mamy Philippa Lahma? Nie? Więc Lahm - poprawił się Lewandowski.
Przypomnijmy, że Polak przez osiem lat (2014-2022) reprezentował barwy Bayernu Monachium. Wymienionych wcześniej zawodników poznał więc doskonale.