Najpierw się utrzymajmy - rozmowa z Markiem Bajorem, trenerem KGHM Zagłębia Lubin

- Chciałbym, aby sezon się już zakończył, żebyśmy spokojnie się w tej lidze utrzymali - mówi w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl Marek Bajor, trener KGHM Zagłębia Lubin. Czy podpisze nowy kontrakt? - Poczekajmy jeszcze. Cel, który został postawiony przede mną, nie został jeszcze zrealizowany. Mamy jeszcze czas, aby rozmawiać.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski

Bartosz Zimkowski: Do końca sezonu zostały 3 kolejki - to dużo czy mało? Można więcej zyskać, czy więcej stracić?

Marek Bajor: Powiem tak: ja chciałbym, aby sezon się już zakończył, żebyśmy spokojnie się w tej lidze utrzymali. Ostatnia kolejka spowodowała, że zaczęło się robić troszeczkę nerwowo. Musimy dalej szukać punktów w meczach, które nam zostały. Mamy dwa spotkania na swoim stadionie i nie ukrywam, że tutaj musimy zdobyć tyle punktów, aby dały nam pewne utrzymanie. Na chwilę obecną można kalkulować, ale tego utrzymania nie mamy.

Sześć punktów to realny cel?

- Uważam, że tak. Jesteśmy przecież gospodarzami dwóch spotkań. Musimy robić wszystko, aby je wygrać. Zresztą do każdego tak podchodzimy. Jesteśmy w stanie powalczyć o komplet punktów w tych dwóch meczach. Na pewno nie będzie to łatwe zadanie, ale uważam, że jesteśmy w stanie je zrealizować. Jeśli tak będzie, to na mecz z Lechem będziemy jechać spokojniejsi.

Gracie sobota-wtorek. Piłkarze wytrzymają fizycznie? Nie ma jakichś objawów zmęczenia?

- O to jestem spokojny. Na tę chwilę nic nie wskazuje na to, żeby byli zmęczeni. Nawet w meczu w Bytomiu, mimo że był przegrany, nasza gra nie wyglądała źle. Zabrakło nam trochę koncentracji. Raz po stałym fragmencie, a drugi raz po akcji. Tutaj jest jedyny problem. Pod względem kondycyjnym wytrzymaliśmy cały mecz i nie uważam, żebyśmy mieli kłopoty. Nie mam żadnych sygnałów ze strony drużyny, że nie mają sił, że coś jest nie tak. Z drugiej strony trzeba pamiętać, iż jest tylko 13 kolejek. Do tej pory rozegraliśmy 10 meczów i jeśli piłkarze mieliby narzekać, to coś byłoby nie tak.

Wspomniał pan o meczu z Polonią. Kontuzji doznał w nim Mateusz Bartczak, a za kartki w kolejnym spotkaniu z Odrą nie zagra Michał Stasiak. Kto ich zastąpi?

- Szykujemy inne ustawienie zespołu. Nie chcę jednak zdradzać, kto zagra w podstawowym składzie - nie chcę ułatwiać zadania przeciwnikowi. Mamy już jakąś koncepcję opracowaną na ten mecz i obojętnie kto by nie wyszedł, to wiemy, jaki mamy cel - musimy się utrzymać. Już jest niedaleka droga do tego. Ja nawet zawodników rezerwowych traktuję jako tych podstawowych. Cały czas podkreślam, że dla mnie liczą się wszyscy. W końcówce rozgrywek każdy z nich może być mi potrzebny. Rysuje się zatem szansa dla piłkarzy, którzy dotychczas mniej grali. Mogą teraz zastąpić Michała Stasiaka czy Mateusza Bartczaka.

Bartczak na wtorkowy mecz z Koroną będzie już gotowy?

- Ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć. Robimy wszystko, aby był gotowy. Czy nam się uda, zobaczymy. Najlepiej jakby ten mecz rozgrywany był później. Jest jednak we wtorek i tego czasu na leczenie za dużo nie ma.

Z kolei Bojan Isailović z Polonią Bytom był tylko rezerwowym.

- Bojan borykał się z urazem kręgów szyjnych. Dlatego w tym meczu nie wyszedł i był tylko rezerwowym. Nie był na 100 procent zdrowym zawodnikiem i nie chcieliśmy ryzykować poważniejszej kontuzji. To dla nas ważny piłkarz, a przed nim rysuje się szansa pojechania na mistrzostwa świata. Nie mógł normalnie funkcjonować, stąd decyzja o postawieniu na Ptaka.

Isailović zagra z Odrą?

- Robimy wszystko, żeby wystąpił.

Czy Szymon Pawłowski ma szansę na powrót do gry w tym sezonie?

- Nie ma najmniejszych szans.

Trenuje indywidualnie?

- Nie. Dopiero przyjedzie z leczenia, które się trochę przedłużyło. W przyszłym tygodniu powinien być już u nas, ale nie ma szans, żeby zagrał w tym sezonie.

Przejdźmy do pana osoby. Ma pan ważny kontrakt do końca sezonu. Co później?

- Poczekajmy jeszcze. Cel, który został postawiony przede mną, nie został jeszcze zrealizowany. Mamy jeszcze czas, aby rozmawiać. Skupiam się na tych trzech meczach, które są przed nami. A czy podpiszę nowy kontrakt, czy też nie, to na razie nie jest ważne.

Licencja też jest do końca sezonu...

- I też się później będziemy zastanawiać. Wiele jest jeszcze rzeczy, które musimy przeanalizować.

Czyli o ewentualnych wzmocnieniach z prezesem też pan nie rozmawiał?

- Ale mnie pan za język ciągnie (śmiech). Powiem tak: obojętnie kto by tutaj nie był trenerem, to pewne rzeczy są szykowane przez obecny sztab szkoleniowy. To chyba jest rzeczą normalną. Tak samo plan przygotowań, sparingów - ktoś to musi zrobić. Wzmocnienia - trzeba wskazać na jakie pozycje potrzebujemy zawodników. Jeśli po sezonie zmieni się trener, to pewnie wprowadzi jakieś korekty.

Teraz trochę z innej beczki. Wybiera się pan na mundial do RPA, aby podpatrzeć najlepsze drużyny na świecie?

- Taka opcja nie wchodzi w rachubę.

Kto zatem zdobędzie mistrzostwo świata?

- Oj, ciężko mi odpowiedzieć. Nie mam swojego faworyta. Sam jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało. Na pewno będę siedział przed telewizorem i oglądał sporo meczów.

Nikomu nie będzie pan kibicował?

- Nie. Chcę zobaczyć dobrą piłkę. Wiem, że może być o to trudno, bo to jest turniej. Wszystkie mecze będą ważne i raczej nie liczę na sporo bramek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×