Marcin Ziach: Trzy mecze, trzy zwycięstwa. Chyba wreszcie wróciliście na właściwe tory.
Adam Banaś: Faktycznie na to wygląda i z tego trzeba się cieszyć. Założyliśmy sobie przed miesiącem, że w trzech meczach zdobędziemy dziewięć punktów i to nam się udało. Nasza radość nie jest jeszcze jednak pełna, bo mamy świadomość, że do końca rozgrywek daleka droga i żeby zakończyła się ona dla nas szczęśliwie musimy determinację i koncentrację dotrzymać do samego końca.
Tym bardziej, że patrząc na tabelę nie da się nie zauważyć, że o awans może powalczyć nawet sześć drużyn.
- Rzeczywiście ścisk w czołówce jest bardzo duży i każde potknięcie może być brzemienne w skutkach. Jesteśmy teraz na fali. Wygraliśmy trzy mecze z rzędu, prezentując w nich niezły futbol. Nie zapominamy jednak o tym, że wystarczy jedno słabsze spotkanie, a nasza sytuacja może się znów diametralnie odmienić. Musimy skupić się na każdym kolejnym spotkaniu żeby utrzymać przewagę jaką wywalczyliśmy nad rywalami w walce o awans.
Przed wami kolejny maraton. W ciągu tygodnia rozegracie trzy mecze ligowe. Jak poradzicie sobie z regeneracją?
- O to akurat się nie martwimy. Ostatnio rozegraliśmy mecze w podobnym układzie i nasza gra wyglądała całkiem nieźle. Zresztą kiedy drużyna odnosi zwycięstwa regeneracja jest całkiem inna. Każdy mecz cieszy i dodaje dodatkowej adrenaliny. Z drugiej strony jesteśmy do rundy wiosennej przygotowani bardzo dobrze. Solidnie przepracowaliśmy okres przygotowawczy i to obecnie procentuje w naszej grze. Oby tak dalej.
W najbliższy weekend Górnika czeka bardzo trudne spotkanie z Łęczną.
- Na pewno nie będzie to dla nas łatwe spotkanie. Górnik walczy o utrzymanie w pierwszej lidze i żeby wydostać się ze strefy spadkowej potrzebuje kompletu punktów. My jednak czujemy się bardzo mocni i nasza gra wygląda naprawdę dobrze. Nie pozostaje nam nic innego jak potwierdzić dobrą formę w następnych meczach i kasować po trzy punkty.
Starcia z drużynami broniącymi się przed degradacją mają swoją specyfikę.
- Coś w tym jest. Wbrew pozorom z drużynami z dołu tabeli gra się bardzo trudno. Mimo wysokiego zwycięstwa w meczu z Motorem musimy pamiętać, że w pierwszej połowie bardzo się męczyliśmy. Chłopaki przeciwstawili się nam walką i determinacją i dopiero w drugiej połowie udało nam się ich ugryźć. Myślę, że spotkanie w Łęcznej może mieć bardzo podobny przebieg. Żeby osiągnąć tam zadowalający rezultat musimy podejść do meczu umotywowani i skoncentrowani równo mocno, jak nie bardziej niż do spotkania w Lublinie.
Po spotkaniu z Górnikiem czeka was arcyważne spotkanie z Pogonią w Szczecinie.
- Jadąc na Pomorze będziemy szczególnie umotywowani. Wszyscy pamiętamy, że jesienią przegraliśmy z Pogonią na własnym stadionie 3:1 po bardzo dramatycznym meczu. Jesteśmy głodni rewanżu. Chcemy w Szczecinie odebrać gospodarzom to, co straciliśmy w Zabrzu. Na pewno Pogoń przeciwstawi nam się i myślę, że to spotkanie będzie bardzo ciekawym widowiskiem.
Myślisz, że Pogoń to drużyna, która ma nadal realne szanse na awans do ekstraklasy? Po słabym początku rundy wiosennej wydaje się, że Portowcy złapali ostatnio wiatr w żagle.
- Kilka drużyn ma szanse na awans do ekstraklasy i na pewno Pogoń zalicza się do tego grona. My jednak mamy takie postanowienie, że nie oglądamy się już na nikogo i patrzymy tylko na to, by ze swoich boiskowych zadań wywiązać się jak należy. Gra w piłkę to nasza praca i mamy w niej określony cel, a jest nim awans do ekstraklasy.
Co się właściwie stało z Górnikiem w ciągu dwutygodniowej przerwy w rozgrywkach? Zmiana, jaka zaszła w stylu waszej gry sprawiła, że wielu kibiców musiało przecierać oczy ze zdumienia.
- To, że po serii rozczarowań z naszej strony nasza gra zaskoczyła kibiców in plus bardzo cieszy. Tym bardziej, że wraz ze wzrostem naszej formy przyszły lepsze wyniki. Co wpłynęło na poprawę naszej gry wiemy doskonale, ale jest to wiadomość z typu tajemnic szatni i nie chciałbym tego zdradzać przeciwnikom. Zapytaj mnie o to po sezonie (śmiech).
Porażka w meczu z Sandecją sprawiła, że spłynęła na was fala krytyki, a kibice w dużej mierze stracili wiarę w tegoroczny awans.
- Po niezasłużonej porażce w Nowym Sączu byliśmy tak bardzo naładowani, że chcieliśmy wyjść na boisko i rozszarpać kolejnego przeciwnika. W ciągu dwóch tygodni przerwy każdy z nas ładował akumulatory i pałał żądzą rewanżu. To było widoczne w ostatnich meczach i myślę, że kolejne spotkania będą tego kontynuacją.
Żeby być pewnym awansu warto byłoby zapewnić sobie drugie miejsce w tabeli jeszcze przed ostatnią ligową kolejką, kiedy zagracie w Łodzi z Widzewem.
- Myślę, że trzy najbliższe ligowe kolejki sprawią, że wykrystalizuje się ścisła czołówka, która będzie walczyła o awans. Niewykluczone, że zapadną już kluczowe rozstrzygnięcia. Nasi rywale do awansu ostatnimi czasy stracili trochę punktów, a jeśli nam uda podtrzymać zwycięską passę to wszystko powinno się ułożyć po naszej myśli i w ostatniej kolejce z Widzewem zagramy tylko o prestiż.