Sytuacja Cracovii byłaby o wiele lepsza, gdyby w ostatnich dwóch kolejkach zdobyła jakikolwiek punkt. Tymczasem po zwycięstwach z Odrą Wodzisław i Polonią Bytom, przegrała kolejno z GKS-em Bełchatów i Polonią Warszawa. Zwłaszcza ta druga porażka może srogo kosztować drużynę Oresta Lenczyka, ponieważ dzięki zwycięstwu Czarne Koszule zrównały się punktami z Pasami, a bilans spotkań bezpośrednich przemawia za drużyną ze stolicy. Trzecią drużyną, która w tym momencie ma 30 punktów jest Śląsk Wrocław, a w tzw. "małej tabeli" biorąc pod uwagę te trzy ekipy Cracovia wypada najgorzej. W zeszłym sezonie to właśnie gorszy bilans spotkań z Arką Gdynia zadecydował o tym, że na koniec rozgrywek Pasy zajęły miejsce spadkowe. W lidze zostały tylko dlatego, że licencji na grę w ekstraklasie nie otrzymał Łódzki Klub Sportowy.
Przed wtorkowymi 181. Wielkimi Derby Krakowa Orest Lenczyk nie jest więc optymistą. - Jeśli w mojej drużynie są tacy, co myślą, że mecz z Wisłą jest takim meczem, w którym będziemy zdobywać punkty, to z ogromną ciekawością czekam na to spotkanie - mówi gorzko doświadczony szkoleniowiec, któremu plany bardzo mocno krzyżuje szereg kontuzji w zespole. Do końca sezonu nie wystąpią już Michał Goliński, Łukasz Derbich oraz Łukasz Mierzejewski. Z czasem o powrót do zdrowia walczy Łukasz Tupalski, a w meczu z Polonią przyplątały się kolejne urazy: - Patrząc na to, co widziałem w szatni, to już mamy problem z Wisłą. Pewien uraz ma Moskała, narzeka również Sasin. W tym momencie ustalając skład na Wisłę, musiałbym wystawić ośmiu graczy ofensywnych. Trójkąt mi się odwrócił, podstawy nie ma, a wierzchołek jest tam, gdzie ma być podstawa. Wisła to drużyna, która potrafi zagrać tak, żebyśmy mieli kłopoty. Jeżeli los sprawił, że ostatnie mecze gramy w takim tempie w jakim gramy, dając z siebie wszystko przez dziewięćdziesiąt minut, to stare wojskowe powiedzenie mówi: jak się walczy, to ofiary też są. Będę musiał postawić na żywych ludzi. Bitwę wygrywa się żywymi, a nie rannymi. Jest nikła szansa na to, że wróci Tupalski, a jak wróci to pojawia się zasadnicze pytanie - w jakiej formie?.
Jednak kontuzje to nie największy problem Cracovii. Kłopotem Pasów jest przede wszystkim słaba dyspozycja przez niemal całą rundę wiosenną. Lenczyk już nawet nie próbuje usprawiedliwiać swoich podopiecznych i po przegranym pojedynku z Polonią komentował: - Nie mam zawodników, którzy potrafią utrzymać piłkę. Pewne rzeczy się umie albo się nie umie. Zachowanie Gołębiowskiego w polu karnym pokazuje jakich mam stoperów. Od początku mojej pracy w Cracovii wiemy, że nie mamy "spielmachera". Mam młodego Klicha i ostro krytykowanego Szeligę. Nie mam kogoś, kogo mógłbym tam wstawić w ciemno. Natomiast Jodłowiec pokazał dlaczego jest powołany do reprezentacji. Ślusarski i Matusiak zagrali przy nim bardzo słaby mecz.
Jeszcze dwa tygodnie temu wydawało się, że Cracovia utrzymanie w lidze ma na wyciągnięcie ręki. Po zwycięstwach z Polonią Bytom i Odrą Wodzisław miała na koncie 30 punktów, co w opinii wielu ekspertów miało być gwarantem ligowego bytu, ale Lenczyk daleki był od tego typu deklaracji. Teraz krakowianie muszą oglądać się za siebie i liczyć na to, że drużyny z dołu tabeli nie powiększą swoich dorobków w dwóch ostatnich kolejkach. - Być może już wtedy byłem przezorny, że nie wypowiedziałem się w ten sposób, a ktoś mi tam już podkładał mikrofon, żebym powiedział, że się utrzymaliśmy. Po raz pierwszy mogę powiedzieć, że czekamy na to, co robią inni. Nie możemy liczyć jedynie na siebie. Nie ma w tej chwili drużyny pod nami, która by nie grała o utrzymanie. Wszystkie zespoły walczą. Wygrywają w 90. minucie, po błędach, czekając na cud. Znając kalendarz, marzyłem o tym, żeby w Gliwicach z Piastem nie grać "o wszystko" - mówi opiekun Cracovii.
Lenczyk nie chciał jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy dziwią go wyniki ostatnich kolejek, w których punkty w starciach z teoretycznie mocniejszymi rywalami zdobywają przede wszystkim zespoły z dolnych rejonów tabeli. - Nie wiem czy tym pytaniem nie zrobiono dziurki w kupie i coś zaczyna śmierdzieć... Daleki jednak jestem od teorii spiskowej. Tym bardziej, że to, co w ostatnich kilku latach zrobiono we Wrocławiu oznaczać miało koniec tego wszystkiego, co mnie również dotykało w nie jednym meczu i nie jednym sezonie, decydując o moich losach, jako trenera.