- 11 lat temu wygrałem z Polonią Warszawa 3:0, był to bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. Też wtedy była końcówka sezonu. To są derby stolicy, kto wygra, ten będzie mistrzem Warszawy. Niepotrzebna nikomu jest specjalna mobilizacja. Nie możemy zagrać drugi raz tak, jak to było z Wisłą - mówi na dzień przed wtorkowymi derbami stolicy trener Stefan Białas, którego drużyna jest w opłakanym stanie.
Po spotkaniu przeciwko Białej Gwieździe pojawiło się wiele głosów sugerujących brak ambicji i zaangażowania piłkarzy Legii. Trener warszawian nie akceptuje takich sugestii i wie, jak pokierować swoimi podopiecznymi, aby ci zapomnieli o sobotniej porażce i pokonali lokalnych rywali. - To są ludzie ambitni i każdy z nich ma swoją dumę. Po sponiewieraniu przez Wisłę, moi piłkarze będą chcieli pozytywnie zareagować w meczu z Polonią. Jestem w kręgu zamknięty. Muszę się w nim poruszać, tak jak najlepiej potrafię. Nasz pierwszy problem, jak przyszedłem do klubu polegał na tym, że drużyna była w dołku. Ja ją z niego wyciągnąłem. W pięciu meczach po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław cztery razy zwyciężyliśmy, a raz przegraliśmy. Drużyna się odbudowała. Mimo tych wygranych meczy jednak, jedyne co słyszałem to, że gramy fatalnie. Piłkarze zostali zaszczuci - mówi Białas i dodaje, że wtorkowe spotkanie Legioniści muszą wygrać w głowach. Jedyny mój przysłowiowy kij na zawodników, to nasza poniedziałkowa rozmowa, którą odbędziemy po kolacji wieczorem. To będzie nasza ostatnia odprawa przed wtorkowym meczem. Później zawodnicy rozegrają mecze w swoich głowach - tłumaczy szkoleniowiec.
Sami piłkarze przyznają, że mecz z Wisłą ich podłamał, ale są profesjonalistami i nie dadzą sobie odebrać dumy i honoru. - Trener powiedział nam, że to co się stało w sobotę powinniśmy zostawić w szatni lub pod prysznicem i jak będziemy wracać po meczu do domu, już powinniśmy myśleć o derbach Warszawy. Jako środkowy pomocnik jestem od tego, aby kreować grę i muszę wziąć na siebie odpowiedzialność także po porażce, gdyż moja rola w drużynie jest dość ważna. Nie pozostaje nam nic innego jak całe swoje serca włożyć w pojedynek z Polonią i przynajmniej być najlepszymi we własnym mieście - mówi Maciej Iwański.
W zajęcie trzeciego miejsca wierzy również Jakub Rzeźniczak, który będzie pauzował za kartki i nie wystąpi na Konwiktorskiej. - Takie mecze jak z Wisłą trafiają się raz na jakiś czas. Mówi się trudno, takie życie i trzeba iść dalej. Mamy przed sobą dwa mecze. Polonia tanio skóry nie sprzeda. Szans na mistrzostwo nie mamy. Na razie jesteśmy czwarci, ale Ruch przegrał w piątek, a czeka ich jeszcze spotkanie z Lechem - mówi z nadzieją obrońca Wojskowych.
Jeżeli rzeczywiście we wtorek będzie wola walki ze strony Legionistów, to sympatycy zebrani na trybunach obiektu Polonii będą mieli okazję obejrzeć najlepsze derby od lat.
- Mogę obiecać, że moi zawodnicy nie będą w żałobnych nastrojach tak, jak byli po spotkaniu z Wisłą. Jeszcze w niedzielę na treningu mieli spuszczone głowy, ale później mam nadzieję, że zapomnieli o przykrej sobocie. Nie możemy zachować się, jak napastnik, który miał niewykorzystaną sytuację, a potem przez pół godziny nad nią rozmyślał i przez to zmarnował kolejne szanse na bramkę. Nie chcę wierzyć, że piłkarzom się nie chcę. Wszyscy mają dumę i honor. I tego będą bronić! - zakończył Białas.