Receptą Gieksy na zdobycie punktów w meczu z Widzewem miała być walka, determinacja i dobra skuteczność. O ile tych pierwszych katowiczanom odmówić nie można było, o tyle skutecznością zawodnicy klubu z Bukowej nie grzeszyli. Nie dość, że klarownych sytuacji podbramkowych stworzyli sobie jak na lekarstwo to jeszcze te niemiłosiernie marnowali. W 7. minucie gry przed szansą stanął Bartłomiej Dudzic, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Maciejem Mielcarzem. Golkiper łodzian wyszedł w tej sytuacji niemalże na linię szesnastego metra i na raty zatrzymał szarżę snajpera Gieksy. Niespełna dziesięć minut później Widzew powinien objąć prowadzenie i dlaczego tego nie uczynił łódzcy piłkarze muszą zapytać samych siebie.
Wówczas świetnym dograniem z lewego skrzydła do Krzysztofa Ostrowskiego popisał się Tomasz Lisowski, ale ten pierwszy zamiast trafić do pustej bramki strzelił prosto w interweniującego ofiarnym wślizgiem Adriana Napierałę i piłka poszybowała nad poprzeczką. W 20. minucie gry piłka wpadła do siatki bramki Gieksy po raz pierwszy, ale sędzia uznał, że autor trafienia Łukasz Grzeszczyk był na spalonym. W 34. minucie gry piłka znów zatrzepotała w siatce bramki gospodarzy i w tym przypadku nie było już cienia wątpliwości, że trafienie jest prawidłowe. Wówczas nieporozumienie w szeregach obronnych katowiczan wykorzystał Lisowski, który pewnym strzałem pokonał Jacka Gorczycę.
Stracona bramka nie podziałała na Gieksę szczególnie motywująco. Ani w pierwszej, ani w drugiej części gry katowicka drużyna nie miała argumentów w ofensywie by zmusić Mielcarza do większego wysiłku. Strzelali natomiast łodzianie i w 55. minucie spotkania podwyższyli prowadzenie. Wówczas Marcin Robak obsłużył świetnym podaniem znajdującego się na lewym skrzydle Lisowskiego, ten przebiegł z futbolówką kilkanaście metrów i ostro ściął w pole karne w końcowej fazie akcji posyłając piłkę do siatki między nogami interweniującego bramkarza GKS-u. Potem z minuty na minutę przewaga Widzewa wzrastała. Gieksa usiłowała zaskoczyć łodzian po kontratakach, ale zwarte szyki obronne Widzewa nie ugięły się pod naporem przeciwnika ani razu.
W 90. minucie gry kiedy zawodnicy Gieksy myślami byli już w szatni padła trzecia bramka dla Widzewa. Piłkę przed polem karnym gospodarzy otrzymał Robak. Świetnym zwodem wkręcił w ziemię rosłego Jakuba Dziółkę i silnym strzałem pod poprzeczkę przypieczętował zwycięstwo lidera w Katowicach. Zwycięstwa, które sprawiło, że łodzianie są o krok od awansu do ekstraklasy. Cieszyć z promocji mogli się już dziś, gdyby Górnik poniósł klęskę w Szczecinie. Pogoń uległa jednak zabrzańskiej drużynie 2:0 i na fetowanie powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej kibice klubu z Alei Piłsudskiego będą musieli jeszcze poczekać.
GKS Katowice - Widzew Łódź 0:3 (0:1)
0:1 - Lisowski 34'
0:2 - Lisowski 55'
0:3 - Robak 90'
Składy:
GKS Katowice: Gorczyca - Sroka, Dziółka, Napierała, Niechciał, Wijas (65' Małkowski), Ryś, G. Nowak (42' M. Nowak), Cholerzyński, Plewnia, Dudzic (83' Malicki).
Widzew Łódź: Mielcarz - Broź, Ukah, Bieniuk, Dudu, Szymanek, Lisowski (71' Grzelak), Ostrowski (77' Budka), Grzeszczyk (87' Miloseski), Sernas, Robak.
Żółte kartki: Nowak (GKS) oraz Mielcarz, Szymanek (GKS).
Sędzia: Marcin Roguski (Warszawa).
Widzów: 5000
Najlepszy zawodnik Widzewa Łódź: Tomasz Lisowski.
Najlepszy zawodnik GKS Katowice : Bartłomiej Dudzic.
Najlepszy zawodnik spotkania: Tomasz Lisowski (Widzew Łódź).