Wielkie pakowanie na Łazienkowskiej. Ten sezon już się skończył?

Za niecałe trzy dni wszyscy piłkarze Legii, sztab szkoleniowy i pracownicy klubu będą mogli powiedzieć: - Uff, nareszcie to koniec. Najgorszy sezon od pięciu lat, czyli odkąd Wojskowi zdobyli mistrzostwo Polski zakończy się i spora grupa piłkarzy odejdzie z klubu. Wcześniej jednak Wojskowych czeka mecz z GKS-em Bełchatów, o którym różnie wypowiadają się piłkarze z Łazienkowskiej.

Jak podawaliśmy wcześniej aż siedmiu piłkarzy Legii Warszawa może być pewnych, że latem opuszczą klub. W grupie tej znajdują się zawodnicy, którym kończą się kontrakty. Są to między innymi: Marcin Mięciel, Wojciech Szala, Tomasz Jarzębowski czy Marcin Smoliński. Legia, którą prawdopodobnie poprowadzi od następnego sezonu Maciej Skorża, nie będzie przypominać tej, którą znamy z obecnej edycji rozgrywek. W klubie na kilka dni przed spotkaniem z GKS-em Bełchatów czuje się już wakacyjną atmosferę, gdyż warszawianie prawdopodobnie nie zagrają w pucharach europejskich, więc nie będą musieli wcześniej niż reszta ligi wracać z wczasów.

Legia musiała by wygrać w sobotę, a Ruch Chorzów przegrać, by Wojskowi mogli awansować na trzecie miejsce. O nadchodzącym spotkaniu podopieczni Stefana Białasa wypowiadają się jednak różnie. Rozmawialiśmy z piłkarzem, który na pewno zostanie w Legii, z takim, którego odejście nie jest jeszcze przesądzone, oraz z graczem mającym małe szanse na grę w Warszawie po wakacjach.

Maciej Iwański to lider drugiej linii Legii i praktycznie całego zespołu. Jako jedyny próbował w ostatnich meczach dać sygnał kolegom z drużyny do lepszej gry, jednak nie przynosiło to skutku. Jak przystało jednak na główną postać Wojskowych nigdy nie boi się wyjść do dziennikarzy nawet po kompromitującej porażce. - Było to spotkanie o prestiż. Przegraliśmy. Graliśmy troszeczkę lepiej niż z Wisłą, ale to było troszeczkę za mało na Polonię. Jakieś sytuacje stwarzaliśmy, ale i tak nie potrafiliśmy ich wykorzystać - mówił po przegranych derbach Warszawy Iwański.

Piłkarzem, który jeszcze nie złożył podpisu na nowym kontrakcie, chociaż podobno uzgodnił z władzami, że pozostanie na następny sezon, jest Tomasz Kiełbowicz. Grywał on w tym sezonie na różnych pozycjach, ale nie zawodził tak, jak reszta drużyny. - Chcieliśmy się odbudować meczem z Polonią. Sytuacje stwarzaliśmy, ale było ich za mało i nie potrafiliśmy ich wykorzystać - mówił we wtorek po meczu doświadczony obrońca.

Pewny rozstania z Legią może być natomiast Pance Kumbev, który długo siedział na ławce rezerwowych, jednak ostatnio z powodu kontuzji innych środkowych obrońców miał szanse pokazać swoje umiejętności. Nie będzie on jednak silnym punktem nowej Legii, dlatego opuści Łazienkowską po ostatnim meczu. - Musimy dużo zmienić w naszej grze, bo to, co gramy to dramat. Nie mi oceniać, co nam wychodzi dobrze, i co trzeba zrobić, żeby to naprawić. Są ludzie w Legii, cały sztab trenerski, zarząd, prezes - mówił po derbowym spotkaniu Macedończyk.

Czy Legia podejmie walkę z bełchatowską jedenastką, by ostatnimi siłami spróbować wydrzeć miejsce na podium Ruchowi? Nastroje na Łazienkowskiej są różne a trener Białas najlepiej zrobi, jak da grać piłkarzom, którzy są pewni pozostania w klubie. - Ten sezon właściwie się dla nas skończył. Mieliśmy grać o trzecie miejsce jeszcze, ale po porażce z Polonią właściwie nie mamy na to szans. Ruch musiałby przegrać a my wygrać w sobotę - ocenia Kumbev.

Inaczej widzą to Kiełbowicz i Iwański. - Nie możemy patrzeć na to, co robi Ruch, czy Lech. Musimy po prostu wygrywać. Gdybym wiedział dlaczego przegrywamy, to byśmy nie tracili punktów. Być może nikt nie zna przyczyny porażek - mówi środkowy pomocnik Wojskowych, a Kiełbowicz nie traci nadziei - Nie ma co się oszukiwać, musimy się szybko pozbierać, bo mamy szanse na europejskie puchary i zrobimy wszystko, aby ten ostatni mecz wygrać. Takie porażki jak ta z Wisłą czy Polonią bolą. Zostały jednak cztery dni do końca sezonu i ja wierzę, że jesteśmy w stanie jeszcze przegonić Ruch - twierdzi lewy defensor.

Komentarze (0)