Twardo stąpam po ziemi - rozmowa z Tomaszem Nowakiem, pomocnikiem Polonii Bytom

Pomocnik Polonii Bytom, Tomasz Nowak w rozmowie z naszym portalem opowiada m.in. o zakończonym właśnie sezonie ekstraklasy, przyzwoitej pozycji Polonii, znaczeniu pieniędzy w futbolu, narodzinach syna i planach na przyszłość. - Chciałbym kiedyś spróbować sił na zachodzie - zdradził 25-letni skrzydłowy drużyny z Olimpijskiej.

Marcin Ziach: Ciężko było się wam zmotywować na spotkanie z Polonią Warszawa, które właściwie było meczem o pietruszkę?

Tomasz Nowak: Nie powiedziałbym, że był to dla nas mecz o pietruszkę. Naszym celem w tym spotkaniu było pożegnać się w jak najlepszym stylu z kibicami w Bytomiu i zająć w tabeli ekstraklasy na zakończenie sezonu jak najwyższe miejsce, bo wiadomo, że to wiązało się też większymi pieniędzmi dla klubu. Dla nas bardzo ważne było to, by wygrać to spotkanie i nie musieć oglądać się na to jak grają rywale.

Polonia od lat zmaga się z olbrzymimi problemami finansowymi i organizacyjnymi, a mimo to drużyna po raz kolejny pokazała, że zasługuje na miejsce w górnej połówce tabeli.

- Po raz kolejny potwierdziła się stara prawda, że pieniądze w piłkę nie grają, a umiejętności i dobra atmosfera w szatni. Poza tym tworzyliśmy w tym sezonie zespół. Nie było w drużynie indywidualności, ale mecze wygrywała cała drużyna po ciężkiej walce. Pokazaliśmy, że naszą siłą była waleczność, konsekwencja i sumienne wykonywanie założeń taktycznych. Efektem tego jest ta przyzwoita pozycja w tabeli.

Na starcie sezonu razem z Ruchem byliście jedną z rewelacji. Potem nieco spuściliście z tonu, ale drżeć o ligowy byt w tym sezonie Polonia nie musiała.

- Na pewno jesteśmy z tego zadowoleni, choć nie da się ukryć, że mogło być jeszcze lepiej. Jak wspomniałeś na początku rundy jesiennej zajmowaliśmy miejsce w czołówce, ale potem troszeczkę odpuściliśmy i spadliśmy na siódme miejsce. Trzeba się jednak cieszyć z tego co jest.

Był to dobry sezon dla Polonii Bytom i dla Tomasza Nowaka. Seria dobrych występów w lidze zaowocowała powołaniem do reprezentacji Polski.

- Przede wszystkim cieszy mnie to, że regularnie grałem, dzięki czemu z meczu na mecz nabierałem pewności siebie. Myślę, że mam za sobą udany sezon, być może najlepszy w mojej dotychczasowej karierze. Nie chcę jednak spoczywać na tym, co jest, a nadal stawiać sobie coraz to nowsze cele.

Jak widzisz swoją dalszą przyszłość przy Olimpijskiej?

- Wydaje mi się, że nie jest to rozmowa na dziś. Zagraliśmy ostatni mecz w sezonie i teraz wszyscy udamy się na zasłużone wakacje. Chcę teraz jechać do żony i do mojego narodzonego trzy dni temu synka. To jest teraz dla mnie najważniejsze, a na rozmowy z działaczami przyjdzie odpowiedni czas.

Po strzelonej bramce drużyna nie zapomniała o tradycyjnej kołysce dla ciebie.

- Już wcześniej ustaliliśmy, że jak komuś się uda strzelić bramkę to narodziny mojego potomka uczcimy kołyską. Ja sam bardzo chciałem trafić do siatki i bardzo żałuję, że mi się nie udało, bo miałem ku temu dwie bardzo dobre okazje, ale tradycji stało się zadość i kołyska była (śmiech).

Po udanym sezonie z pewnością kilka klubów ekstraklasy zwróciło na ciebie uwagę. Będziesz chciał mierzyć wyżej czy na chwilę obecną zadowala cię gra w średniej drużynie z Bytomia?

- Myślę, że każdy chce mierzyć wyżej i ja nie jestem pod tym względem odosobniony. Od dziecka wylewałem pot na treningach żeby grać jak najwyżej i o jak najwyższe cele. Moje aspiracje sięgają nie tylko gry w polskiej ekstraklasie, ale także chciałbym spróbować sił na zachodzie. Nie unoszę się jednak w powietrzu i twardo stąpam jednak po ziemi. Co będzie pokaże czas.

Masz jakieś plany na krótkie, choć wakacje?

- Urlop spędzę z rodziną. Raczej nie wyjedziemy nigdzie, bo z małym dzieckiem bardzo trudno się poruszać. Nie oznacza to jednak, że ten czas zmarnuję, bo kocham spędzać czas z najbliższymi, a w trakcie sezonu kiedy gra się mecz za meczem okazji do tego jest naprawdę niewiele.

Zaległości w wypłatach sięgają jednak kilku miesięcy. Nie zabraknie pieniędzy na becik?

- Nie, mam to już za sobą (śmiech). Wyprawka była już gotowa przed porodem, a chłopakom z drużyny już postawiłem po jednym z meczów, nie chciałbym mówić którym i drużyna opiła zdrowie mojego syna.

Źródło artykułu: