O ile jeszcze dwa tygodnie temu o awans do ekstraklasy mogło walczyć aż sześć drużyn, o tyle teraz sytuacja się wykrystalizowała. Z rywalizacji odpadły GKS Katowice i Pogoń Szczecin, które mają do miejsca premiowanego awansem zbyt dużą stratę. Tym samym na placu boju o zajęcie drugiego miejsca premiowanego awansem pozostały trzy drużyny: Górnik Zabrze, Sandecja Nowy Sącz i ŁKS Łódź.
W chwili obecnej najbliżej awansu wydają się być zabrzanie, którzy ostatnimi czasy są w wyśmienitej dyspozycji i notują passę sześciu meczów bez porażki. Trzecia Sandecja ma do Górnika trzy punkty straty i gorszy bilans spotkań, a ŁKS traci do zabrzan sześć oczek, co obiektywnie rzecz biorąc, zważywszy na formę obu drużyn, wydaje się być stratą nie do odrobienia. Matematyczne szanse na strącenie Górnika z pozycji wicelidera łodzianie jednak nadal mają. Żeby to zrobić, muszą wygrać wszystkie mecze do końca sezonu i liczyć, że Górnik dozna trzech porażek w czterech potyczkach.
Tego drugiego mogą być współautorem, gdyż w piątkowy wieczór podopieczni trenera Adama Nawałki zagoszczą przy Alei Unii Lubelskiej. - ŁKS ma jeszcze matematyczne szanse na awans i na pewno temu rywalowi należy się szacunek. Jeśli w meczu z nami gospodarze stracą punkty, pozbawią się ostatniej iskierki nadziei na powrót do ekstraklasy w tym sezonie. Myślę, że łodzianie zagrają bardzo zdeterminowani i postawią wszystko na jedną kartę. Dla nas to nie najgorsze rozwiązanie, bo bardzo dobrze wychodzi nam gra z kontry. Przy ofensywnej grze rywala na pewno nadarzy się kilka okazji do przeprowadzenia szybkiego kontrataku - powiedział pomocnik Górnika, Grzegorz Bonin.
Tylko zwycięstwo w meczu z Górnikiem przedłuży szanse Łódzkiego Klubu Sportowego na awans do ekstraklasy. - ŁKS zagra w meczu z nami pod dużą presją. Im dłużej nie będzie umiał nam strzelić bramki, tym będzie w większych tarapatach, bo my z minuty na minutę się rozkręcamy. To pokazały ostatnie mecze. O ile jeszcze w pierwszej połowie przeciwnicy potrafili dotrzymać nam kroku, o tyle w drugiej zdecydowanie dominowaliśmy i strzelaliśmy bramki. Myślę, że w piątek może to wyglądać podobnie. ŁKS to bardzo silny przeciwnik, ale my też znamy swoją wartość i jedziemy do Łodzi w konkretnym celu - wywieźć stamtąd trzy punkty - zapewnił lider zabrzańskiej drużyny.
Choć "Boniek" w meczu ze Stalówką nabawił się kontuzji ścięgna Achillesa i w ostatnich dniach poruszał się o kulach, znalazł się w kadrze Górnika na starcie z łódzką drużyną. Jego występ w piątkowym spotkaniu od pierwszego gwizdka sędziego nadal stoi jednak pod dużym znakiem zapytania. - Decyzja co do tego czy zagram przeciwko ŁKS-owi zapadnie tuż przed meczem. Moja kontuzja nie jest może bardzo poważna, ale nie można jej bagatelizować, bo to może zaowocować poważniejszym urazem. Chcę w końcówce sezonu pomóc drużynie w walce o awans - zapowiedział 26-letni skrzydłowy.