O trofeum i europejskie puchary - zapowiedź finału PP Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Beniaminek pierwszej ligi i jedenasta drużyna zakończonego sezonu ekstraklasy zmierzą się w finale Remes Pucharu Polski. Stawką tego spotkania jest nie tylko okazałe trofeum, ale także awans do europejskich pucharów. Zatem jest o co walczyć. To będzie jeden mecz, w którym wszystko może się zdarzyć. Faworytem będzie z pewnością Jagiellonia, która potencjałem piłkarskim znacznie przewyższa szczecińską ekipę. Już w sobotę zobaczymy kto zdobędzie puchar.

Pogoń rozpoczęła walkę o finał od samego początku tej edycji Pucharu Polski. Jako beniaminek Portowcy musieli wystąpić już w rundzie przedwstępnej. Natomiast Jagiellonia swój udział zainaugurowała dopiero w 1/16. Oba zespoły zgotowały swoim kibicom istne horrory. Podopieczni Michała Probierza w ostatniej minucie dogrywki pokonali GKS Tychy. Także w spotkaniu z Arką nie brakowało dramaturgii. W dogrywce, po dwóch golach z rzutów karnych Tomasza Frankowskiego Jaga awansowała dalej. W pierwszym meczu ćwierćfinału Korona Kielce wygrała 3:1, przez co szanse na dalszą grę w pucharze stały się niemal zerowe. Ale kolejny raz białostoczanie pokazali, że potrafią grać w piłkę. Wygrali 3:0 i znaleźli się w półfinale, gdzie w dwumeczu okazali się lepsi od Lechii Gdańsk. Horrory Pogoni zaczęły się już w rundzie przedwstępnej. Portowcy dopiero w dogrywce uporali się z Olimpią Elbląg. W spotkaniu z Kotwicą Kołobrzeg padł iście hokejowy wynik. Także w dogrywce podopieczni Piotra Mandrysza wygrali 7:5. Później ich gra się ustabilizowała, pokonali 2:0 Polonię Warszawa i Piasta Gliwice. Dopiero wtedy w Szczecinie zaczęto wierzyć, ze Pogoń jest w stanie dojść daleko. Gdy okazało się, że w półfinale Portowcy zmierzą się z Ruchem Chorzów tylko niepoprawni optymiści wierzyli w awans. Mecz w Chorzowie zakończył się remisem 1:1, rewanż w Szczecinie 0:0 i stało się faktem, że beniaminek pierwszej ligi zagra w finale. Jagiellonia po 21 latach awansowała do finału Pucharu Polski, natomiast Pogoń musiała czekać na to siedem wiosen więcej. Niewątpliwie dla obu zespołów dojście do finału jest już ogromnym sukcesem. Jedna z ekip sięgnie po raz pierwszy po to trofeum.

W obozie Dumy Pomorza nastała cisza. Trener Mandrysz zabronił swoim podopiecznym rozmawiać z mediami. Wzoruje się tym samym na zagranicznych klubach. Jego zawodnicy w spokoju, z daleka od medialnego szumu mieli przygotowywać się do tego decydującego pojedynku. W Pogoni na pewno nie wystąpi dwóch kluczowych zawodników. Zabraknie Piotra Petasza, który będzie pauzował za żółte kartki, a Marcin Klatt leczy kontuzję. Właśnie z zestawieniem linii napadu Mandrysz będzie miła największy problem. Co prawda w kadrze Pogoni jest aż siedmiu napastników, ale większość z nich dopiero wróciła do gry i z pewnością nie są jeszcze przygotowani do tak ważnego pojedynku. W pełnej dyspozycji są jedynie Mikołaj Lebedyński, Olgierd Moskalewicz i Marcin Bojarski. Choć ci dwaj ostatni, to raczej ofensywni pomocnicy, na tej pozycji czują się najlepiej. Trener Portowców, najprawdopodobniej wzorem meczu z Ruchem postawi na grę defensywną. Jego zespół będzie szukał swojej szansy w kontrataku. Jeżeli Pogoń wygra z Jagiellonią będzie to ogromna niespodzianka, ale raczej mało prawdopodobne jest by drużyna, której nie udało się awansować do ekstraklasy zakwalifikowała się do europejskich pucharów.

Jagiellonia będzie bezapelacyjnym faworytem tego spotkania. Przemawia ku temu nie tylko fakt, że zespół Probierza występuje w ekstraklasie, ale także potencjał piłkarski jakim dysponuje trener Jagi jest o wiele większy. Jednak jest to tylko jeden mecz, na neutralnym gruncie, w którym wszystko może się zdarzyć. Atutem białostockiej drużyny jest z pewnością ofensywa. Nikomu nie trzeba przedstawiać Frankowskiego, który zdobył w tym sezonie jedenaście goli. Cztery trafienia ma na swoim koncie Kamil Grosicki, dla którego mecz z Pogonią będzie bardzo ważny. W końcu stanie przeciwko drużynie, której jest wychowankiem. Jagiellonia wystąpi w najsilniejszym składzie. Jedynym zawodnikiem z podstawowej jedenastki, który nie będzie mógł wystąpić w sobotnie popołudnie to Thiago Cionek, który będzie pauzował za kartki. Trener Probierz zdaje sobie sprawę z tego, że Portowcy potrafią skutecznie grać w defensywie, co pokazał choćby dwumecz z Ruchem Chorzów. Receptą na to może być atak od pierwszych minut, kiedy jeszcze przeciwnicy nie będą w pełni rozgrzani i skoncentrowani. Jeżeli Jagiellonii uda się strzelić gola na początku spotkania, to mają ogromne szanse na zwycięstwo. Pogoń będzie musiała się odkryć, a wtedy może się nadziać na skuteczną kontrę.

Na finał Pucharu Polski mobilizują się także kibice. Do Bydgoszczy przyjedzie ponad 4,5 tys. kibiców Jagi i ponad 5 tys. Pogoni. Przynajmniej tyle biletów rozprowadziły kluby. W Białymstoku fani zaopatrują się w okolicznościowe koszulki i szaliki z napisem "wygramy", stworzone specjalnie na ten mecz. Z podobną inicjatywą wyszło stowarzyszenie Portowcy. Wszyscy kibice Dumy Pomorza będą ubrani w koszulkach z napisem "Puchar jest nasz". To tylko podkreśla, że dla obu obozów będzie to wielkie piłkarskie święto.

Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok / sobota 22.05.2010, godz. 15:30

Pogoń Szczecin: Janukiewicz - Mysiak, Hrymowicz, Jarun, Nowak, Pietruszka, Mandrysz, Bojarski, Rogalski, Moskalewicz, Lebedyński.

Jagiellonia Białystok: Gikiewicz - Lewczuk, Skerla, El Mehdi, Norambuena - Bruno, Grzyb, Hermes, Lato - Grosicki, Frankowski.

Sędzia: Robert Małek (Zabrze).

Źródło artykułu:
Komentarze (0)