Położenie Motoru od lat jest trudne. Mogło być jeszcze gorzej, gdyż w środę piłkarze nie wyszli na trening. Ostatecznie jednak powrócili oni do zajęć i wyjechali na mecz do Gorzowa Wielkopolskiego, co również stało pod znakiem zapytania. Zarząd rozumie desperację zawodników. - Nasza sytuacja to wynik wielu zaniedbań z różnych stron. Jako prezesowi jest mi ogromnie przykro, że nie mogę wypłacać środków finansowych zawodnikom za wykonywaną pracę. Tę płynność finansową Motor stracił nie wczoraj, tylko kilka lat temu - uważa Grzegorz Szkutnik.
Działacze robią jednak wszystko, co w ich mocy, aby wyprowadzić klub na prostą. Znacznie ograniczono proces zadłużania się klubu. Strata za ubiegły rok wyniosła 143 000 zł, podczas gdy za rok 2008 aż 602 000 zł.! Dotychczas szwankowało funkcjonowanie księgowości, więc jej prowadzenie przejęło biuro rachunkowe. Opracowanie programu naprawczego pozwoliło na umorzenie długu wobec MOSiR Bystrzyca w kwocie 317 000 zł. Zarządca stadionu przy Alejach Zygmuntowskich w końcu zadba również o przygotowanie murawy. - To poważny krok ku normalności - ocenia prezes.
Plotki krążące w lubelskim środowisku głosiły, że kiedy brakuje środków na wypłaty dla piłkarzy, zarząd opływa w dostatki. Nie mają one jednak nic wspólnego z rzeczywistością. Ostatnie wynagrodzenie Szkutnik otrzymał za maj, ale... 2009 roku. - Chcę uciąć spekulacje, że mam wypłacane pieniądze na bieżąco. Nie posiadam żadnego służbowego telefonu komórkowego, nie biorę też ryczałtów za przejazdy samochodem - wyjaśnia.
Mimo wszystko stowarzyszenie LKP Motor samo nie udźwignie ciężaru dalszego funkcjonowania. Działacze liczą więc na wsparcie władz miasta, ale niekoniecznie finansowe. Równie ważne jest zacieśnienie współpracy i pomoc np. w znalezieniu strategicznego sponsora dla klubu. - Nie poddajemy się do końca, aczkolwiek nasze możliwości są już znikome. Powołano spółkę akcyjną. Był to jeden z warunków miasta, aby powstał transparentny podmiot - mówi Szkutnik. - Istnieje możliwość ściągnięcia zewnętrznego inwestora, któremu polska piłka nie jest obca. Uzależnione jest to od tego w jakim stopniu jego oczekiwania zostaną spełnione przez władze miasta. Ja będę starał się, żeby do tego spotkania doszło jak najszybciej, ale wszyscy muszą być do niego profesjonalnie przygotowani, bo kurtuazyjne spotkanie nie ma już sensu - zauważa prezes Motoru.